Długo czekałem na tę powieść. Niemal od razu, gdy Harlan Coben ogłosił, że pracuje nad książką pt. „Mów mi Win”, byłem ciekaw, co z tego wyjdzie. Bo bardzo lubię cykl z Myronem Bolitarem, w którym Win – bohater najnowszej powieści amerykańskiego pisarza, jest postacią drugoplanową. Drugoplanową, ale zdecydowanie nietuzinkową. Teraz zagrał pierwsze skrzypce.
Wysłów się
Windsor Horne Lockwood III, bo tak brzmi pełne imię i nazwisko Wina, to ekstrawagancki milioner, który ma specyficzne poczucie sprawiedliwości. Gdy zło dzieje się osobom mu bliskim lub bezbronnym, to mężczyzna ten nie zna litości. I umiaru. Bo trzeba uczciwie przyznać, że Win lubi zadawać ból. Ale tym razem to także Lockwood będzie cierpiał.
W luksusowym apartamencie znaleziono zwłoki starszego mężczyzny, który nie umarł śmiercią naturalną. W dodatku na miejscu zbrodni odkryto ślady wskazujące na udział w morderstwie kogoś z szanowanej i wpływowej rodziny Lockwoodów. Jeden z tropów prowadzi do Windsora Horne’a oraz jego kuzynki Patricii, która przed laty została porwana i potwornie skrzywdzona. Win prędko odkrywa, że zamordowany mężczyzna miał wiele wspólnego z nierozwiązaną sprawą polityczną sprzed lat. I wszystko wskazuje na to, że sprawa ta, przez wiele lat tak skrzętnie ukrywana, ma okazję ujrzeć światło dzienne. Jednak im głębiej Windsor drąży, tym większe niebezpieczeństwo na niego czyha. Ale przecież to oznacza, że jest dokładnie w swoim żywiole.
Ok, ale…
Win jest świetnym bohaterem drugoplanowym. Idealnie uzupełnia Myrona w całym cyklu z Bolitarem w roli głównej. Nieobliczalny, ekscentryczny, nieszablonowy. Ale obawiałem się jego debiutu w roli postaci pierwszoplanowej. I moje przeczucia okazały się słuszne. Bo jako przyjaciel Myrona, a przy tym człowiek o zupełnie innych cechach charakteru, Win jest postacią nieco tajemniczą i wprowadzającą niesamowity koloryt. Jednak już grając pierwsze skrzypce odarty został z tej aury skrytości i enigmatyczności. A jego nieszablonowe, pełne samozadowolenia zachowania i odzywki będące ubarwieniem każdej z powieści o Bolitarze, w pełnym wymiarze już nie smakują tak dobrze i wywołują pewien przesyt.
Przez całą powieść czekałem choć na kilkustronicowe pojawienie się Myrona, ale Win tylko kilka razy o nim wspomniał lub przywołał jego powiedzonka. A szkoda, bo wydaje mi się, że byłoby to swego rodzaju fajnym rewanżem za każdorazowe wyciąganie Bolitara z najtrudniejszych zasadzek, w jakie ten ma niesamowitą wręcz zdolność wpadać. Tymczasem, nawet gdy Lockwood staje w obliczu zagrożenia, nie szuka kontaktu z Myronem. Mam nadzieję, że w ten sposób Coben nie próbuje zasygnalizować, że Bolitar został odstawiony na emeryturę. Bo jeśli tak, to wolałbym by była ona permanentna i całkowita – bez rozwijania osobnego wątku Windsora. Zdecydowanie preferuję – zarówno jeśli chodzi o książki, jak i seriale oraz filmy – by dany cykl kończyć definitywnie, bez rozwijania spin-offów i próby ciągnięcia tematu na fali popularności wątku głównego.
Windsor bez Myrona
Pomijając jednak całkowicie nawiązania do cyklu z Myronem Bolitarem i traktując „Mów mi Win” jako zupełnie odrębną powieść, to jest to typowy Coben. Tajemnica z przeszłości, która po latach usiłuje wydostać się na światło dzienne. Sekrety rodzinne, których ujawnienia nikt nie chciał. W tle zaginięcia, niewyjaśnione przypadki śmierci i cały szereg kłamstw, przypudrowanych odrobiną prawdy. I – jak zawsze – winowajcą okazuje się osoba z bliskiego kręgu głównego bohatera, której początkowo nie sposób podejrzewać. Ba, która wydaje się być całkowicie poza kręgiem jakichkolwiek przypuszczeń. Ot, typowy przykład sytuacji, którą nazywam „brzytwą Cobena” 😉 Dlatego też trudno nie odnieść wrażenia, że Harlan Coben od lat piszę ciągle tę samą książkę. Ale z drugiej strony – po co zmieniać coś, co działa dobrze? 😉
Muszę się jednak do jednej rzeczy mocno przyczepić. Z niezrozumiałych przyczyn Patricia – jedna z kluczowych postaci tej powieści, w 90% przypadków funkcjonuje na kartach tej książki jako „kuzynka Patricia”. Co brzmi trochę śmiesznie, bo przecież wystarczy raz, no dobra, góra dwa razy wspomnieć o tym, że jest ona krewną Wina. Ale co chwilę padają zwroty typu: weszła kuzynka Patricia, spojrzała na mnie kuzynka Patricia, odebrałem telefon od kuzynki Patricii. Komiczne. Zwłaszcza że narracja jest pierwszoosobowa i nie wyobrażam sobie, że opowiadając historię mówię tak o kimś nieustannie wplatając jego poziom spokrewnienia. Ale to pewnie tylko moje sławetne czepialstwo i nikomu innemu to nie przeszkadzało 😉
Wersja audio
Treść książki poznałem w wersji audiobooka. I tu spory plus dla Empik Go, bo słuchowisko z m.in. Pawłem Małaszyńskim, Olgą Bołądź czy Mirosławem Zbrojewiczem zrealizowane zostało na bardzo wysokim poziomie. Do tej pory za superprodukcje chwaliłem głównie Audiotekę, ale Empik rozbudowuje swoją ofertę w sposób bardzo dynamiczny. I mam nadzieję na znacznie więcej! 🙂
Podsumowanie: Czy to holik?
Przesuń w lewo, by sprawdzić 🙂
Niekoniecznie. „Mów mi Win” to kolejna, niemal bliźniacza do poprzednich powieść Harlana Cobena. Jej największym atutem jest to, że własny cykl otrzymał Windsor Horne Lockwood III, znany do tej pory z serii o Myronie Bolitarze. Win to ekscentryczny i odrobinę brutalny multimilioner, który lubi wymierzać sprawiedliwość na własną rękę. Gdy po morderstwie starszego mężczyzny, którego ciało znaleziono w luksusowym apartamentowcu, trop prowadzi do rodziny Lockwoodów, Win musi zacząć działać. I robi to w swoim stylu – bezkompromisowo, aż dotrze do rozwiązania sprawy.
Obawiałem się tego, jak Win spisze się jako główny bohater powieści i muszę przyznać, że zdecydowanie lepiej wypada jako postać będąca na drugim planie. Przypisanie mu wiodącej roli sprawiło, że został odarty ze swoich najlepszych cech: tajemniczości, humoru i szalonej ekstrawagancji. A szkoda. Zdecydowanie wyżej oceniam powieści, w których Win jest pomocnikiem i przyjacielem Myrona Bolitara. A „Mów mi Win” to niezły, choć może nieco przeciętny thriller amerykańskiego pisarza. W swojej karierze Coben napisał wiele lepszych. Na plus za to wydanie audio, bo produkcja Empiku z gwiazdorską obsadą robi wrażenie.
Ocena czytoholika: 3,5 / 5