O krok za daleko - Harlan Coben
Tytuł: O krok za daleko
Kolekcja:
Ocena:
Wydawnictwo:
Liczba stron: 448
Data wydania: 2019

Należę do tej niewąskiej grupy czytelników, która z radością wyczekuje kolejnych powieści Harlana Cobena. Choć zazwyczaj są one do siebie bardzo podobne, to jednak w tej regule jest sposób na sukces. Bo thrillery tego autora zapewniają dobrą rozrywkę, mimo tego że nie zapadają w pamięć. „O krok za daleko” to kolejna powieść-ksero Cobena, ale i tak nie żałuję, że po nią sięgnąłem 😉

Czy ja tego już nie czytałem?

To pytanie stawiam sobie każdorazowo biorąc powieść Cobena do ręki. W przypadku „O krok za daleko” miałem pewność, że nie czytałem jej wcześniej, bo to nowość, ale sama treść już takich gwarancji nie daje 😉 Simon Green jest kochającym mężem i ojcem. W jego idyllicznym życiu pojawia się rodzinny dramat, bo najstarsza córka uzależnia się od narkotyków. Kolejne próby ratowania Paige nie przynoszą skutków i dziewczyna na stałe ucieka z domu. Ojciec podejmuje rozpaczliwe starania, by dziewczynę uratować, ale w trakcie ostatniego podejścia dochodzi do awantury, w trakcie której Simon pobił Aarona – chłopaka Paige i dilera narkotyków. Sytuacja komplikuje się tym bardziej, gdy Paige znika na dobre, a kilka dni później znalezione zostaje ciało Aarona. Ojciec podejmuje desperackie śledztwo, w którym dowie się o rzeczach, o których nie chciał wiedzieć. A na horyzoncie pojawią się szaleńcy z tajemniczej sekty oraz bezwzględni handlarze narkotyków.

Chyba jednak czytałem ;P

Coben jak zwykle opiera swą fabułę na skrzętnie skrywanych tajemnicach. Kochająca się rodzina, szczęśliwe życie i nagle – bach! – nadchodzi niespodziewany dramat. Wydaje się on być zupełnie nieoczekiwany, ale po drodze odkrywane są sekrety, które członkowie prawie perfekcyjnej rodziny skrywają jedni przed drugimi. I choć na tym najczęściej opiera się sławetny już schemat, w jakim pisze ten amerykański pisarz, to jednak wciąż dobrze się to czyta. Nie inaczej jest w przypadku „O krok za daleko”, bo i tu Coben umiejętnie wciąga czytelnika w swój labirynt mylnych tropów, by na koniec zaskoczyć. Ja kolejny raz dopisuję do listy punkt po stronie Cobena, bo nie odgadłem, kto stał za wydarzeniami opisanymi w powieści. W dodatku pisarz zaprosił na karty swojej najnowszej powieści dwoje bohaterów znanych z innych jego książek – detektywa Napa Dumasa z „Nie odpuszczaj” i prokurator Loren Muse występującą choćby w „W głębi lasu„. Ich role były epizodyczne, ale wywołały spory uśmiech na mojej twarzy.

O krok za daleko - Harlan Coben - czytoholik

Niestety, poza zaskakującym finałem, mam do książki sporo zastrzeżeń. Przede wszystkim jest za bardzo przegadana. Generalnie lubię te rozważania Cobena, które wkłada on w głowy swoich bohaterów, ale tu wybitnie mnie drażniły. Po prostu było ich za dużo. Główny bohater cały czas coś rozkminiał – a to gdzie popełnił błąd, a to że życie jest takie, bądź inne. I choć jego dylematy były (przynajmniej początkowo) zrozumiałe, bo jako ojciec zaginionej córki mógł czuć się winny całej sytuacji, to jednak w mnogości tych rozważań Harlan Coben poszedł o krok za daleko. Poza tym naprawdę ciężko było mi polubić głównego bohatera, co raczej jest rzadkością w powieściach tego autora. Ale tu niestety tak było. Simon Green jest strasznie niewyraźny i nie budził mojej sympatii.

Poza tym trochę śmieszy mnie to, że w książkach Cobena co rusz ktoś kogoś oskarża o seksizm albo o bycie pretensjonalnym. Gdyby nie Coben, to chyba bym nie wiedział, co te terminy oznaczają. Ale wydaje mi się, że jest już tego za dużo. Mężczyzna w sytuacji zagrożenia staje przed kobietą, by ją zasłonić – uuu, panie – seksizm. Syn zarzuca ojcu, że nie ochronił matki przed niebezpieczeństwem – oj, oj, chyba nie chcesz wyjść na seksistę, bo w odwrotnej sytuacji nie oskarżałbyś matki, że nie obroniła ojca. I tak jeszcze kilka razy. Słabe. A może za bardzo się czepiam? Hm, nie – nie za bardzo.

Podsumowanie: Czy to holik?

Nie. „O krok za daleko” z pewnością trudno zaliczyć do najlepszych thrillerów Harlana Cobena. Spod jego ręki wyszło wiele znacznie lepszych powieści, które na dłużej zapadły mi w pamięci i wywołały dużo większe emocje. W najnowszej pozycji ze swojego przebogatego dorobku amerykański pisarz po raz kolejny zastosował ten sam schemat fabuły, ale tym razem było to trochę przegadane i nie tak wciągające, jak zazwyczaj. W dodatku mojej sympatii nie wzbudził główny bohater, co również przełożyło się na mój słabszy odbiór tej powieści jako całości. Ale że Coben ma u mnie spory kredyt zaufania, to przymykam oko na ten chwilowy spadek formy i już czekam na kolejne jego thrillery, w których spowoduje przyspieszenie bicia mojego serca o co najmniej kilkanaście uderzeń na minutę 😉

Ocena czytoholika: 3,5 / 5

Masz inne zdanie na temat tej książki? Podziel się nim w komentarzu 🙂

czytoholik

Człowiek wielu zainteresowań, pełen zapału i optymizmu. Prywatnie pasjonat nowych technologii, historii II Wojny Światowej oraz zapalony czytelnik kochający książki. Po godzinach zacięty gracz w squasha i futsal.