Przebudzenie
Tytuł: Przebudzenie
Kolekcja:
Ocena:
Wydawnictwo:
Liczba stron: 264
Data wydania: 1990

Już dawno chciałem przeczytać „Przebudzenie” Anthony’ego de Mello. Słyszałem o tej książce wiele dobrego. W wielu miejscach się na nią powoływano. Swego czasu było o niej nawet całkiem głośno. Długo zwlekałem, ale w końcu udało mi się z nią zmierzyć. A była to przeprawa niełatwa. Czy po lekturze się przebudziłem? Nie. Ale chciałbym.

Nieświadome życie nie jest warte tego, by je przeżyć.

„Przebudzenie” nie należy do łatwych lektur. Pomimo tego, że liczy sobie zaledwie nieco ponad 200 stron. Ale to dwieście stron pełne mocnych słów, z którymi trzeba się skonfrontować, przemyśleć i niejednokrotnie dość długo trawić. Być może dlatego, kiedy czytałem tę książkę jakieś dwa lata temu, odrzuciłem ją po kilku rozdziałach. Kompletnie nie zgadzałem się z tym, co de Mello pisał. Czułem wręcz wewnętrzny opór. Po którymś kolejnym zdaniu, które mocno mnie uderzyło, odłożyłem książkę z myślą, że raczej do niej nie wrócę. Ale życie pisze różne scenariusze, a ja sięgnąłem kolejny raz po „Przebudzenie”. Tym razem byłem chyba bardziej gotowy.

O czym jest książka Anthony’ego de Mello? Cóż, nie będę oryginalny – o przebudzeniu. Ale o jakim przebudzeniu? Spróbuję być bardziej konkretny – o pełnej świadomości siebie, swoich zachowań, reakcji, pomysłów i planów. O dążeniu do całkowitego zrozumienia siebie. Książka ta to zachęta do odrzucenia swoich przekonań, nawyków myślowych, etykietek, które przypisaliśmy sobie i innym. O życiu w pełnej wolności. Brzmi nieźle, ale odrobinę ogólnikowo, prawda?

Przebudzenie - Anthony de Mello - Czytoholik

Cóż, chciałbym napisać więcej i lepiej o tym, o czym jest ta książka. Ale „Przebudzenie” należy do tych pozycji, które wywierają na każdym czytelniku zupełnie odmienne wrażenia. Dlatego nie napiszę już ani słowa,  o czym jest książka de Mello. Za to napiszę, czym stała się dla mnie. Bo wiele twierdzeń de Mello głęboko wryło mi się w świadomość i nie chce opuścić mojej głowy. Są one jak nieustannie dręczący wyrzut sumienia, który nie daje spokoju. Cieszę się z tego, bo to oznacza, że treść „Przebudzenia” wciąż we mnie pracuje. A pracy jest sporo.

Lektura książki de Mello zmusiła mnie do przyjrzenia się moim poglądom, reakcjom i zachowaniom. Zacząłem próbować zrozumieć, dlaczego na pewne rzeczy patrzę w taki, a na inne sprawy w inny sposób. Po lekturze „Przebudzenia” zacząłem zadawać sobie pytania, których do tej pory sobie nie zadawałem – o życie, o codzienność, o realizację siebie.

Życie jest bankietem. Tragedią tego świata jest, że większość umiera na nim z głodu.

Co ważne, „Przebudzenie” to nie jest poradnik, taki z tych, których pełno na marketowych wyprzedażach, a które obiecują Ci sukces i pełnię szczęścia w pięć minut. To nie jest książka-wydmuszka, o której zapomnisz chwilę po jej przeczytaniu. To także nie jest przewodnik religijny, bo choć Anthony de Mello był jezuitą, to od wielu jego twierdzeń Kościół się odciął i uznał za niezgodne z doktryną. De Mello zaczerpnął z wielu nurtów psychologicznych i filozoficznych, ale przede wszystkim opisał to, czego sam doświadczył.

By lepiej przedstawić treści zawarte w „Przebudzeniu”, poniżej dołączam obszerną listę cytatów:

Uwaga spoiler!

Ludzie najczęściej śpią, nie zdając sobie z tego sprawy. Rodzą się pogrążeni we śnie. Żyją śniąc. Nie budząc się zawierają małżeństwa. Płodzą dzieci we śnie i umierają, nie budząc się ani razu.

Psychologowie twierdzą, że ludzie chorzy w istocie rzeczy nie chcą naprawdę wyzdrowieć. W chorobie jest im dobrze. Oczekują ulgi, ale nie powrotu do zdrowia. Leczenie bowiem jest bolesne i wymaga wyrzeczeń.

Jeśli moje rozważania miałyby wyrządzić ci jakąś szkodę – to przyczyna tej szkody tkwi w tobie. Jeśli udałoby się w czymś tobie dopomóc – to sam tego dokonałeś. Naprawdę, to ty sam sobie pomogłeś. Nie ja. Czy uważasz, że ludzie są w stanie ci pomóc? Jeśli tak myślisz, to jesteś w błędzie. Czy sądzisz, że ludzie dadzą ci oparcie? Wierz mi, nie mogą ci tego dostarczyć.

Tak długo, jak z tym walczysz, tak też długo dajesz temu moc. Dokładnie taką moc, jak ta, którą wkładasz w tę walkę. Tak więc musisz „przyjąć” swoje demony, bo kiedy z nimi walczysz, dajesz im siłę.

Jeśli wyzbędziesz się lęku przed przegraną, napięcia związanego z przymusem wygrywania, staniesz się sobą. Będziesz rozluźniony. Nie prowadzi się samochodu z włączonymi hamulcami. A ty tak właśnie postępujesz.

Jest tylko jeden powód, dla którego nie doświadczasz tego, co w Indiach nazywają „anand” – rozkoszą, szczęściem. Jest tylko jeden powód, że nie doświadczasz tego już teraz. A polega on na tym, że myślisz czy też koncentrujesz się na tym, czego nie masz. W przeciwnym razie musiałbyś doświadczać błogostanu.

Uświadom sobie to, co mówisz, to, co robisz, bądź świadom tego, co myślisz, bądź świadom tego, jak działasz. Bądź świadom swych motywów, tego, skąd one się biorą.

Nieświadome życie nie jest warte tego, by je przeżyć. Nieświadome życie jest życiem mechanicznym. Jest nieludzkie, jest zaprogramowane, jest uwarunkowane. Równie dobrze mógłbyś być kamieniem lub drewnem.

Przećwicz to tysiąckrotnie: a) zidentyfikuj swe negatywne uczucia; b) zaakceptuj, że są one w tobie, a nie na zewnątrz, w świecie; c) nie traktuj ich jako integralnej części „ja”, są one bowiem czymś przejściowym; d) zrozum, że kiedy ty się zmienisz, zmieni się wszystko.

Inne złudzenie polega na tym, że zewnętrzne zdarzenia lub inni ludzie mogą cię zranić. Nie mogą. To ty im dajesz taką władzę nad sobą.

Nieświadome życie niewarte jest tego, by trwało. Pozostaw ból swemu własnemu losowi.

Póki nie jesteś świadom samego siebie, nie masz żadnego prawa poprawiać innych lub świata.

Kiedy zaczniesz obserwować siebie i patrzeć na siebie, wyławiać owe negatywne uczucia, znajdziesz własny sposób ich wyjaśnienia. I zauważysz zmianę. Wówczas będziesz musiał zmierzyć się z wielkim łotrem, nikczemnikiem. Tym łotrem jest samopotępienie, nienawiść do siebie samego, niezadowolenie z siebie.

Wolność nie leży w okolicznościach zewnętrznych. Wolność nosi się w sercu.

Ludzie nie żyją, większość z was nie żyje, jedynie podtrzymujecie swe ciało przy życiu. To jednak nie jest życie. Nie żyjecie tak naprawdę, dopóki nie będzie wam obojętne, czy jesteście żywi czy umarli. Dopiero wtedy żyjecie. Kiedy jesteście gotowi utracić życie – zaczniecie żyć. Ale jeśli zaczniecie chronić swe życie, jesteście martwi.

A miłość rodzi się poprzez świadomość. Nie ma innej drogi. Nie ma. Pojmij, jakie zapory budujesz na drodze miłości, wolności i szczęścia, a wówczas one znikną. Zapal światło świadomości, a ciemności się rozproszą.

 

Podsumowanie: Czy to holik?

 

Prawie. „Przebudzenie” to książka z kategorii tych, które mają moc zmieniania życia. Po jej lekturze zostałem z dziesiątkiem pytań i przemyśleń, które żyją we mnie, choć przeczytałem tę książkę prawie miesiąc temu. Mimo że wiele twierdzeń de Mello mocno mnie poruszyło, to jednak część z tego, co pisze, niezupełnie do mnie trafiło. W książce napotkałem również sporo powtórzeń, które być może zastosowano po to, by dany pogląd mógł lepiej wybrzmieć. Jednak za te powtórzenia, które według mnie wywoływały delikatny chaos w książce, odejmuję pół oceny. Nie zmienia to jednak faktu, że „Przebudzenie” to książka, którą warto przeczytać. Ja z pewnością do niej wrócę. Myślę, że nawet więcej niż raz.

Ocena czytoholika: 4,5 / 5

Na koniec jeszcze jeden cytat:

Ktoś powiedział, że istnieją jedynie dwie rzeczy na świecie: Bóg i strach. Miłość i strach są właśnie tymi dwiema rzeczami. Jest tylko jedno zło na świecie – strach, jest tylko jedno dobro na świecie – miłość. I nie ma na świecie takiego zła, które nie pochodziłoby ze strachu. Nie ma.

P.S.

To moja pierwsza notka od miesiąca. W tym czasie zmagałem się chyba z największym kryzysem w blogowaniu, ale szczęśliwie to już za mną. Co ważniejsze, kryzys w pisaniu nie był jednoznaczny z kryzysem w czytaniu. Dlatego spodziewajcie się niedługo kolejnych recenzji 😉

 

 

czytoholik

Człowiek wielu zainteresowań, pełen zapału i optymizmu. Prywatnie pasjonat nowych technologii, historii II Wojny Światowej oraz zapalony czytelnik kochający książki. Po godzinach zacięty gracz w squasha i futsal.