Lokatorka - JP Delaney
Tytuł: Lokatorka
Autor:
Kolekcja:
Ocena:
Wydawnictwo:
Liczba stron: 460
Data wydania: 2017

Thriller, który zwali mnie z nóg. Z takimi nadziejami podchodziłem do książki JP Delaneya pt. „Lokatorka”. Wysoko postawiona poprzeczka, prawda? Zwłaszcza, że w temacie thrillerów i kryminałów jestem ostatnio dość wybredny. Cóż, poprzeczka okazała się być postawiona za wysoko.

Kilka słów na (dobry?) początek

Dwie kobiety. Różne historie. Inne osobowości. Ten sam dom. Nietypowy dom. Bo budynek na Folgate Street 1 to urzeczywistnienie śmiałej i nieszablonowej wizji ekscentrycznego architekta o domu, który zmieni życie jego lokatorów. O, i to dosłownie zmieni, a nawet je skróci. Jane po traumatycznych przeżyciach ostatnich tygodni podejmuje decyzje o zmianie otoczenia. Wśród ofert nowych mieszkań znajduje nietypowy dom, który od razu wzbudza jej zainteresowanie. Pozostaje jedno „ale” – by móc wynająć ten dom, trzeba przejść żmudną selekcję i odpowiedzieć na dziesiątki osobliwych pytań, wśród których znajduje się wiele pytań osobistych, a nawet intymnych…

Lokatorka - JP Delaney - Czytoholik

Ten sam proces selekcji przejść musiała Emma, która także po bolesnych przeżyciach szukała szansy na nowy start. Znalazła go właśnie na Folgate Street 1. Dość prędko jednak okazało się, że nowy start przerodził się w szybki koniec. Jej koniec. Ale to było kilka lat temu, tymczasem Jane zaczyna się interesować, co stało się z poprzednią lokatorką tego tajemniczego domu. Jej śmierć miała dość tajemniczy przebieg i wcale nie tak łatwo znaleźć odpowiedzi na dręczące Jane pytania. A pytań tych rodzi się coraz więcej, podczas gdy odpowiedzi jest jak na lekarstwo.

Grey w krainie deszczowców

Nigdy nie czytałem książek z cyklu o Greyu, ale do połowy „Lokatorki” myślałem: o, tak chyba musiał wyglądać ów sławetny cykl greyowych fantazji. Gdyby nie to, że mam zwyczaj czytać książki do końca, to odpuściłbym „Lokatorkę” co najmniej parokrotnie. Po żmudnym brnięciu przez kolejne rozdziały byłem przekonany, że będzie to największe rozczarowanie tego roku (a wydawało mi się, że „Ostre przedmioty” są absolutnie poza konkurencją 😉 ). Skąd takie odczucia? Cóż, głównie z powodu kreacji głównych bohaterek. JP Delaney zastosował dwutorową narrację – w teraźniejszości z punktu widzenia Jane oraz w przeszłości oczyma nieżyjącej już Emmy. Sam zabieg bardzo ciekawy, ale główne bohaterki są tak naiwne, że naprawdę trudno uwierzyć, by były realne. Ich zachowanie, łatwowierność wręcz poraża, tak że witki opadają (a nie lubię, gdy opadają, bo wtedy książka spada na ziemię 😉 ). Szereg odpowiedzi wywoływał u mnie raz po raz parsknięcia bezradnego z niedowierzania śmiechu.

„Poszłabym z tym facetem do łóżka”. Zdołałam ledwie bąknąć do niego „dzień dobry”, jednak zorientowałam się, że zupełnie podświadomie wyrobiłam już sobie opinie na temat swojego gospodarza.

Och, i te teksty. Nie wiem, czy kobiety faktycznie lubią być „zerżnięte”, ale główne bohaterki i owszem. W dodatku zagadują hasełkami w stylu: „czy byłam niegrzeczna, tatuśku?” No, błagam.  Rozumiem, każdy ma przeróżne fantazje – ok. Ale niektóre z tekstów głównych bohaterek autor ściągnął chyba z jakiejś strony, gdzie przed wejściem trzeba kliknąć, że ma się osiemnaście lat i chce się zobaczyć to, czego odzobaczyć się nie da.

Im dalej, tym lepiej

Szczęśliwie w drugiej połowie „Lokatorka” staje się odrobinę bardziej wciągająca, a wydarzenia nabierają tempa i delikatnego dreszczyku emocji. Atmosfera wokół głównej bohaterki się zagęszcza, a Delaney sprytnie podsuwa dodatkowe wątki, które mają zmylić czytelnika i rzucić podejrzenie na inną postać. Choć autor robi to sprytnie, to jednak nie w sposób mistrzowski, bo dość prędko połapałem się, kto jest prześladowcą, a kto jedynie wystawioną przez autora podpuchą. Nie umniejszyło to jednak delikatnie rozbudzonej ciekawości, która towarzyszyła mi w końcówce książki.

Po trudnym do przełknięcia początku powieści, który nużył mnie i zniechęcał do kontynuowania czytania, druga część książki wynagradza trochę początkowe rozczarowanie. Atutem powieści jest opis budynku na Folgate Street 1 pełen architektonicznych i innowacyjnych detali, które świadczą, że autor dobrze przygotował się do opisania głównego miejsca zdarzeń. Ciekawa była również sama idea domu lub nawet całego miasteczka „inteligentnych” domów, którą Delaney przedstawił w książce. Być może tak będzie wyglądała niedaleka przyszłość, kto wie?

Podsumowanie: Czy to holik?

Nie, zdecydowanie nie. „Lokatorka” wywarła na mnie negatywne wrażenie, w treści znaleźć można było sporo nieścisłości, a główne bohaterki były raczej mało realistyczne. Przez długi czas w trakcie czytania myślałem, że będzie to książka z najniższą oceną w tym roku, na szczęście w drugiej połowie powieść nabiera rozpędu i robi się ciekawsza. Jeszcze zanim zacząłem czytać, to tematyka wydawała mi się bardzo interesująca, ale po lekturze z żalem stwierdzam, że potencjał tej powieści został niewykorzystany.

Być może w przyszłości przeczytam jeszcze jakąś książkę Delaneya, ale na liście priorytetów twórczość tego autora spadła dość nisko. Ciągle jednak wierzę, że swą drugą książką zatrze moje negatywne wrażenie. Oby.

Ocena czytoholika: 3 / 5

Masz inne zdanie na temat tej książki? Podziel się nim w komentarzu 🙂

czytoholik

Człowiek wielu zainteresowań, pełen zapału i optymizmu. Prywatnie pasjonat nowych technologii, historii II Wojny Światowej oraz zapalony czytelnik kochający książki. Po godzinach zacięty gracz w squasha i futsal.