Koniec warty - Stephen King
Tytuł: Koniec warty
Gatunek:
Kolekcja:
Ocena:
Wydawnictwo:
Liczba stron: 480
Data wydania: 2016
Z tej serii również:
Pan Mercedes - Stephen King1
Znalezione nie kradzione2

Po dwóch tomach z cyklu o Billu Hodgesie ze sporym wyczekiwaniem myślałem o finale tej trylogii. Bo seria ta mocno mnie wciągnęła, a King zdawał się udowadniać, że odnajduje się całkiem dobrze w gatunkach niezwiązanych z grozą. I tak wreszcie w ręce wpadł mi „Koniec warty”, a Stephen King, niestety, postanowił jednak pozostać w pełni sobą.

Ostateczny pojedynek

Stan zdrowia Brady’ego Hartsfielda, szerzej znanego jako Zabójca z Mercedesa, ulega poprawie. Po nieudanej próbie zamachu na uczestników koncertu muzycznego Brady jest pacjentem Kliniki Traumatycznych Uszkodzeń Mózgu. Wielu życzy mu, by już na zawsze pozostał warzywkiem za to, co zrobił innym ludziom. Podobny stosunek do Hartsfielda ma Bill Hodges, były glina, który powstrzymał niedoszłego zamachowca przed zabiciem setek ludzkich istnień.

„Bądź co bądź, każdy człowiek rzuca cień.”

Jednak wskutek uszkodzenia mózgu oraz eksperymentalnej terapii u Hartsfielda dochodzi do zaskakujących zmian, które budzą w nim nowe możliwości. A gdy zaczynają ginąć osoby, które przed sześcioma laty ledwo uszły z życiem przed Zabójcą z Mercedesa, Hodges zaczyna podejrzewać, że to sprawka Brady’ego Hartsfielda. Jednak jak to możliwe, skoro on dalej leży bezwładny na oddziale?

Koniec warty - Stephen King - czytoholik

Stefek, oj Stefek…

Nie mogę przeboleć tego, że King jednak nie potrafił nie dodać wątków paranormalnych – to jest ewidentnie silniejsze od niego. Do tej pory w dwóch poprzednich częściach udało mu się kontrolować swój niesforny umysł, ale w finale po prostu już nie wytrzymał i mu się ulało. Pojawia się telekineza jak w „Carrie„. A to tylko początek, bo autor ma w zanadrzu znaczniej więcej. Jak już otworzył czarę to na maksa. Więc dalej pojawia się kontrola umysłu i wnikanie w ciała innych. Po co? Nie wiem. Zupełnie to niepotrzebne, bo przez to książka traci na rzeczywistości. I trochę psuje to cały cykl, bo po dwóch poprzednich tomach miałem nadzieję na kolejną rzeczywistą powieść tego autora i mocny finał. Nie wyszło.

Sam pomysł, by wykorzystać motyw nowych technologii i ich słabych zabezpieczeń, a także telekinezy, wnikania w umysły i sterowania nimi wydaje się dość ciekawy, choć karkołomny. I choć problematyka poruszana w książce, a związana z licznymi samobójstwami wśród osamotnionej młodzieży wydaje się być istotna, to jednak nie podnosi ona na tyle wartości tej książki, by móc ze spokojem ocenić ją jako dobrą.

Koniec warty - Stephen King - czytoholik

Na plus muszę zapisać sam finał i potwierdzenie, że to rzeczywiście „Koniec warty”, a emerytowany detektyw Bill Hodges mógł w spokoju odejść ze swej służby. Szkoda jedynie, że odbyło się to tak, jak w przypadku średnio udanych ostatnich sezonów seriali, które po początkowo świetnie budowanej konstrukcji, w finale wypadały marnie. Bill zasłużył na odrobinę lepszy finał swojego pojedynku z Hartsfieldem.

Podsumowanie: Czy to holik?

Nie. „Koniec warty” to niestety słaby finał bardzo dobrego cyklu. Pierwsze dwa tomy rozbudziły mój apetyt na świetną trylogię, niestety ostatnia część nie utrzymała dobrego poziomu. Stephen King nie potrafił powstrzymać się od wplecenia w fabułę wątków paranormalnych, od których wolne były poprzednie tomy. A szkoda, bo przez to „Koniec warty” stracił na rzeczywistości, a i sama akcja nie była już tak interesująca jak w poprzednich przygodach detektywa Billa Hodgesa.

Na pocieszenie pozostaje mi obejrzenie ponoć całkiem dobrego serialu „Mr. Mercedes„. Jestem ciekaw, jak zekranizowano historię Billa.

Ocena czytoholika: 3 / 5

Masz inne zdanie na temat tej książki? Podziel się nim w komentarzu 🙂

czytoholik

Człowiek wielu zainteresowań, pełen zapału i optymizmu. Prywatnie pasjonat nowych technologii, historii II Wojny Światowej oraz zapalony czytelnik kochający książki. Po godzinach zacięty gracz w squasha i futsal.