Raffaele Nappi - Roberto Baggio. Włoski bóg futbolu
Tytuł: Roberto Baggio. Włoski bóg futbolu
Kolekcja:
Ocena:
Liczba stron: 200
Data wydania: 2019

Macie jakichś idoli z dzieciństwa? Moim największym zawsze był Roberto Baggio – włoski piłkarz, prawdziwa legenda. Bajeczna technika, spryt, inteligencja, nieszablonowość – to jego cechy charakterystyczne, którymi wyróżniał się na boisku. Kochany przez całe Włochy, uwielbiany przez kibiców, niedoceniany przez trenerów. Jego piłkarska kariera wydaje się być idealnym materiałem na książkę. Dlatego czym prędzej nabyłem świeżo wydaną biografię napisaną przez Raffaele’a Nappiego. Przeczuwałem, że jak to często bywa z biografiami piłkarzy, jakość tej książki może być średnia, ale musiałem mieć tę pozycję na półce.

Boski kucyk

Roberto Baggio był piłkarzem nietuzinkowym. Już od początków swojej kariery zawodowej w Vicenzie udowadniał, że jest zawodnikiem o świetnej technice, dzięki której rozkochał w sobie kibiców. Po przejściu do Fiorentiny z miejsca stał się ulubieńcem fanów, tak że gdy po 5 latach odchodził do Juventusu, we Florencji wybuchły zamieszki. Okres gry w Juve był chyba najlepszym czasem dla „Boskiego kucyka”, jak często nazywany był Baggio ze względu na swoją fryzurę. Potem mało udane występy w barwach Milanu i odbudowa w Bolonii. Znów powrót do Mediolanu i ponownie nieudany okres, tym razem w Interze. Gdy wszyscy myśleli, że to już koniec, Baggio przeniósł się do Brescii, gdzie był żywą legendą.

Właśnie o tej drodze kariery boskiego Roberto jest książka Raffaele’a Nappiego pt. „Roberto Baggio. Włoski bóg futbolu”. Z kart tej biografii dowiedzieć się można, jak przebiegały poszczególne etapy kariery Baggio. Okresy te autor ubrał w pojedyncze opowiadania, dodając historie o kulminacyjnych momentach w karierze tego zawodnika, czyli mundiale ’90, ’94 i ’98. Nappi stara się przekazać również, na czym polega fenomen tego piłkarza, dlaczego jest wciąż tak mocno pamiętany zarówno we Włoszech, jak i na całym świecie.

Roberto Baggio. Włoski bóg futbolu - Raffaele Nappi - czytoholik

Wspaniała historia, kiepski styl

Choć historia Roberto Baggio wydaje się być idealnie skrojona pod spisanie jej w postaci książki, to jednak Nappiemu nie za bardzo się ta sztuka udała. Bo „Włoski bóg futbolu” to książka jakby pisana przez 13-latka, nie obrażając przy tym 13-latków. Ale styl Nappiego jest dziecinny i baśniowy. Co rusz dodaje jakieś wstawki i własne komentarze, używa porównań, które sprawdziłyby się w luźnym felietonie, ale w książce wywołują raczej uśmieszek i zażenowanie. Sam Nappi zastrzega, że nie jest to biografia Baggio, a opowieść o nim. Coś w tym jest, bo autor zabiera czytelnika w wyjątkową podróż po losach „boskiego kucyka”. Ale podróż ta staje się wyjątkowa jedynie wtedy, jeśli przymkniesz oko na styl i tylko jeśli nazwisko Baggio budzi w Tobie sympatię. W przeciwnym razie może być różnie 😉 By nie być gołosłownym poniżej lista zaledwie kilku cytatów mających oddać styl Nappiego:

Bułgarzy, no właśnie… Zła i brudna banda zameldowała się na amerykańskiej ziemi. Biały strój, nadruk z czerwonymi pasami na prawym ramieniu i zielonymi na lewym. Przyjechali tam po przeprawie na Parc des Princes. Spróbowano by ich teraz wyrzucić z tego mundialu. Stoiczkow miał wtedy jeszcze włosy na głowie. Obiecał – tak, kolejna obietnica – że ogoli się na łyso, jeśli Bułgaria nie pokona Nigerii w pierwszym meczu. Afrykańska drużyna wygrała 3:0, ale – jak wiadomo – z obietnicami wypowiedzianymi na fali entuzjazmu różnie bywa.

„Bilety zostały wyprzedane miesiące wcześniej, a z 77 lokali na wyspie Manhattan wytaczali się pijani od najwcześniejszych porannych godzin Irlandczycy, udając się w kierunku olbrzymiego, wysokiego na 12 metrów balonu przypominającego ciemne piwo, który został zawieszony na stadionie. Nie, nic nie mogło się potoczyć inaczej. Punktualnie o 16.00, gdy Księżyc był w znaku Wagi, a Jowisz w znaku Skorpiona, sędzia odgwizdał początek meczu. Spełniły się przepowiednie astrologów.”

„Christian Vieri zwany Bobo strzelił dwie bramki.
Dajesz, Baggio, dajesz!
Baggio miał być rezerwą, szkapą, dzięki której ogier będzie mógł odpocząć we właściwym momencie. A jednak podporządkował sobie i ten mundial.
We wtorkowe popołudnie 23 czerwca miała miejsce ostatnia rozgrywka fazy grupowej: mecz z Austrią (…)
Dajesz, Baggio, dajesz!”

To: „Dajesz, Baggio, dajesz!” powtarza się jeszcze dwa albo trzy razy po następnym akapitach, ale z litości już tego nie przytaczam 😉 Poza nieco infantylnymi komentarzami i wstawkami, w książce podziwiać można również radosną grafomanię autora. Przykład (nie jest to, niestety, fragment z Bravo Sport):

„Na boisku, w piłce nożnej zawsze tak było. Swoją drogą misja grających z numerem 10 polega właśnie na zapaleniu światła, rozświetleniu drogi i wskazaniu kierunku, na braniu na własne barki odpowiedzialności za kolegów z drużyny i mierzeniu się samotnie z trudnościami. Roberto Baggio robił to wszystko, otaczając się zarazem aurą świętości, która uczyniła go nieśmiertelnym.”

Cóż tu dodać 😉 Wybrane powyżej fragmenty to naprawdę jedynie drobny wycinek tego, co Nappi tam nappisał 😉 Ale przez wzgląd na nazwisko Baggio, jakoś przez to przebrnąłem.

Zwłaszcza że już od dawna chciałem przeczytać jakąś biografię mojego ulubionego piłkarza. Widziałem na goodreads i amazonie, że książek o Roberto jest sporo, ale większość z nich była wydana jedynie po włosku, a to trochę utrudniałoby mi czytanie. No, w zasadzie całkiem uniemożliwiało 😉 Dlatego ucieszyłem się, gdy zobaczyłem kilka tygodni temu, że w maju ma ukazać się książka Nappiego. Mimo jej licznych wad, dzięki wspomnieniom o genialnym Baggio przeniosłem się do lat 90-tych, przeżywałem na nowo Mundiale ’94 i ’98, blaski i cienie w karierze tego wyjątkowego zawodnika. Nie sądzę, bym jeszcze kiedyś wrócił do tej książki, ale warto ją mieć na półce, bo jest brakującym elementem w kolekcji moich zbiorów związanych z Roberto Baggio. Książka dołączyła do koszulek, plakatów, zdjęć, kart, naklejek i portfela z wizerunkiem tego piłkarza. Wiem, to trochę dziecinne, ale nie potrafię się pozbyć tych pamiątek 😉

Podsumowanie: czy to holik?

Nie, niestety nie. „Roberto Baggio. Włoski bóg futbolu” to książka, która pozostawia wiele do życzenia. Autor wybrał dość luźny sposób opisania kariery tego jednego z najlepszych włoskich piłkarzy w historii. A do tego zrobił to w nieco infantylny sposób, co rusz wstawiając jakieś niepotrzebne komentarze, które byłyby do zaakceptowania w artykule albo felietonie, ale w książce już rzucają się w oczy. Niemniej nie żałuję zakupu tej pozycji, ale tylko dlatego, że jestem fanem Roberto Baggio. Jeśli nie przepadasz za tym zawodnikiem albo nie jesteś fanem/fanką calcio, to raczej nie sięgaj po tę książkę 😉

Ocena czytoholika: 3 / 5

Masz inne zdanie na temat tej książki? Podziel się nim w komentarzu 🙂

czytoholik

Człowiek wielu zainteresowań, pełen zapału i optymizmu. Prywatnie pasjonat nowych technologii, historii II Wojny Światowej oraz zapalony czytelnik kochający książki. Po godzinach zacięty gracz w squasha i futsal.