Dzień Szakala - Frederick Forsyth
Tytuł: Dzień Szakala
Kolekcja:
Ocena:
Wydawnictwo:
Liczba stron: 454
Data wydania: 1971
Inne książki tego autora:
Frederick Forsyth - Akta Odessy

Po przeczytaniu „Akt Odessy” postanowiłem wreszcie sięgnąć po najbardziej znaną powieść Forsytha, czyli „Dzień Szakala”. Atutem książek tego autora jest to, że bierze wydarzenia i postacie historyczne i na ich tle buduje fabułę swojej powieści. Dzięki temu nadaje swoim dziełom sporej dawki realizmu. Byłem ciekaw, jak będzie tym razem. Niestety, z pewnym żalem muszę stwierdzić, że powieść ta była świetna w czasach, w których powstawała i pewnie przez co najmniej kilkanaście kolejnych lat. Ale czytana dziś nieco trąci myszką.

Wielka obława

1963 rok. Zlecenie zabójstwa gen. Charlesa de Gaulle’a. To najkrótszy opis fabuły. Karkołomnego i wydawałoby się niemożliwego do wykonania zadania zamachu na prezydenta Francji podejmuje się zawodowy zabójca, którego tożsamość jest nieznana. Na czas zlecenia przyjmuje pseudonim Szakal. Jego zleceniodawcami są członkowie radykalnej organizacji OAS, którzy obwiniają de Gaulle’a o zdradę ideałów Francji. Od chwili podjęcia się misji przez Szakala następuje nieuchronne odliczanie, na którego końcu stoi broń snajperska wymierzona w prezydenta Francji. Siły specjalne szybko dowiadują się o potencjalnym zagrożeniu, ale nie mają żadnego pojęcia skąd nastąpi atak i kto go wykona. Rozpoczyna się akcja skoordynowanych sił policji i tajnych służb na niespotykaną dotąd skalę. A czas ucieka…

Dzień Szakala - Frederick Forsyth - czytoholik

Anatomia spisku. Anatomia pościgu. Anatomia mordu.

Poszczególne elementy obławy są mocno dopracowane i budzą spore zainteresowanie. Wielkie brawa za przedstawienie tła dążeń zamachowców, bo opis przyczyn radykalizacji członków organizacji OAS jest dość szczegółowy i pełen niuansów, dzięki czemu opisywane wydarzenia nabierają realizmu. Ciekawy jest także opis współpracy wywiadów oraz nieczystej gry grupy pościgowej. Choć trudno mówić o ich nieczystej grze, gdy przeciwnik nie przejmuje się żadnymi regułami. Ale najlepiej czytało mi się fragmenty związane z przygotowaniami Szakala do wykonania zadania – gromadzeniem tożsamości, przewidywaniem wpadek, analizą miejsca i czasu zamachu. Świetny opis.

Zaintrygowało mnie to, że kibicowałem Szakalowi, a nie ścigającym go policjantom. Być może wynikało to z tego, że naczelny śledczy, komisarz Lebel, pojawia się w książce dość późno i trudno nazwać go w pełni głównym bohaterem. Ciężko się też jakoś z tą postacią związać. Ale podziwiałem jego metodyczne, skrupulatne podejście do wykonania zadania niemożliwego.

Dzień Szakala - Frederick Forsyth - czytoholik

Thriller, który musisz znać, ale niekoniecznie lubić

„Dzień Szakala” to klasyka thrillera, jednak niekoniecznie na dzisiejsze czasy. Z cyklu: każdy miłośnik gatunku musi znać, ale powieść ta nie ma już tej mocy co kiedyś. Choć z pewnością właśnie książka Forsytha była dla wielu bardziej mi współczesnych pisarzy inspiracją, to jednak znacznie lepiej czytało mi się choćby genialnego „Pielgrzyma„. Zastanawiam się, czy chodzi wyłącznie o upływ czasu i zmianę mojego podejścia do książek, czy po prostu proza Forsytha straciła trochę na aktualności. By to sprawdzić musiałbym wrócić do „Tożsamości Bourne’a”, wydanym 9 lat po „Dniu Szakala” moim ulubionym thrillerze.

Lista moich zarzutów wobec nie jest długa. Przede wszystkim dłużyzny i fragmenty, w których akcja traci na tempie. Przez to całkiem długimi momentami fabuła mnie nużyła. Poza tym, na minus muszę zapisać utrudniający lekturę zwyczaj opisywania rozmów zamiast ich przytaczania. Bardzo mocno spowalnia to sam proces czytania, a w dodatku i akcja traci dynamiczność.

By jeszcze raz zmierzyć się z tą historią, z pewnością obejrzę ekranizację, ale tę z 1973 r., a nie tę nowszą z Brucem Willisem, bo ponoć znacznie słabsza 😉

Podsumowanie: Czy to holik?

Niestety nie. „Dzień Szakala” to klasyk wśród thrillerów, od lat uznawany za jedną z najlepszych powieści gatunku. Niestety powieść czytana w dzisiejszych czasach trochę straciła na aktualności i nieco trąci myszką. Nadal jest to książką, po którą warto sięgnąć, ale nie rozpala już zmysłów tak jak kiedyś. Cieszę się, że w końcu ją poznałem, bo jako fanowi thrillerów nie wypadało mi jej nie znać, ale nie uplasowałbym jej nawet w top 10 ulubionych powieści z tego gatunku.

Ocena czytoholika: 3,5 / 5

Masz inne zdanie na temat tej książki? Podziel się nim w komentarzu 🙂

czytoholik

Człowiek wielu zainteresowań, pełen zapału i optymizmu. Prywatnie pasjonat nowych technologii, historii II Wojny Światowej oraz zapalony czytelnik kochający książki. Po godzinach zacięty gracz w squasha i futsal.