Raz na jakiś czas (choć zdecydowanie rzadziej niż bym chciał) lubię dać szansę nowym autorom thrillerów albo kryminałów, by poczuć powiew świeżości na moim czytelniczym podwórku. Dlatego też po przeczytaniu swego czasu recenzji książki „Czwarta małpa” na blogu Magdy z „Zakładka do książek” zapisałem sobie ten tytuł na przyszłość. I oto ta przyszłość stała się teraźniejszością 😉 Warto było? Tak.
Szybkie streszczenie
Sam Porter jest detektywem policji w Chicago. Jednym z największych koszmarów w jego karierze jest nierozwiązana zagadka mordercy, którego prasa nazwała „Zabójcą Czwartej Małpy”. Nazwa ta wzięła się od specyficznego modus operandi mordercy. Porywa ofiarę, następnie przysyła rodzinie poszczególne części ciała: ucho, oko, język w kilkudniowych odstępach. Organy te nawiązują do znanych figurek trzech małp, które zasłaniają uszy albo oczy albo usta.
Wizerunek czterech małp wywodzi się ze świątyni Tosho-gu w Nikko w Japonii, gdzie rzeźby przedstawiające małpki umieszczono nad wejściem. Pierwsza zasłania uszy, druga oczy, trzecia usta. Stanowi to ilustrację przysłowia: „Nie słyszałem nic złego, nie widziałem nic złego, nie mówię nic złego”. Czwarta małpa to alegoria „Nie czynię nic złego”.
Po dłuższym okresie milczenia ze strony Zabójcy Czwartej Małpy, po którym wielu policjantów miało nadzieję, że ten koszmar się zakończył, zostaje znaleziona nowa charakterystyczna przesyłka, w środku której znajduje się ludzkie ucho. Morderca uderzył ponownie, ale coś się nie zgadza. Przesyłki zawsze otrzymywała rodzina porwanej osoby, a teraz paczkę znaleziono niespodziewanie przy mężczyźnie, który wpadł pod autobus. Znaleziono przy nim również pamiętnik, z którego wynika, że człowiek ten jest najprawdopodobniej poszukiwanym od lat zabójcą. Czy zginął w wypadku, gdy szedł wysłać jedną ze swoich przesyłek? Czy może jednak było to samobójstwo? Ważniejsze od tych pytań jest jednak odnalezienie dziewczyny, której ucho znaleziono w paczce. Gdzie zabrał ją morderca zanim zginął pod kołami autobusu? Czas ucieka, a odpowiedzi brak.
Powiew świeżości?
Pomysł z małpami świetny i bardzo oryginalny. Nawiązanie do dalekowschodniej legendy wzmogło moje zainteresowanie. Nawet wypisałem sobie, jak nazywają się poszczególne małpy: Mizaru znaczy „nie widzę nic złego”, Kikazaru znaczy „nie słyszę nic złego”, a Iwazaru – „nie mówię nic złego”. Ostatnią jest Shizaru, która symbolizuje zasadę „nie czynię nic złego”. Za ten pomysł ogromny plus dla autora.
W pozostałych elementach zabrakło jednak trochę świeżości. Da się zauważyć sporo zaczerpniętych inspiracji z innych autorów, choćby spis dowodów na koniec rozdziału znany z cyklu o Lincolnie Rhyme’ie. Również postać detektywa Portera taka jakby już gdzieś spotkana. Na początku powieści bohater jest na urlopie z nie do końca znanych przyczyn. Powody jego nieobecności w pracy szybko się wyjaśniają. Ot, kolejny detektyw z problemami – trochę oklepany temat. Ale nie mogę zaprzeczyć, że da się lubić Portera. Nie zapałałem taką sympatią jak choćby do Lincolna Rhyme’a albo Myrona Bolitara, ale polubiłem Sama znaczniej bardziej niż perfekcyjnego Roberta Huntera z powieści Chrisa Cartera. I jestem przekonany, że gdy pojawi się na polskim rynku nowa powieść Barkera z serii o Samie Porterze, to z pewnością po nią sięgnę.
Największy zawód jednak przyniósł mi pamiętnik mordercy – był straszliwie naciągany i to mnie trochę bolało. Bo o ile pomysł z pozostawieniem pamiętnika na miejscu wypadku był świetny, to sama historia Zabójcy Czwartej Małpy i wyjaśnienie przyczyn dlaczego został mordercą bardzo przesadzone. Tak bardzo, że aż niewiarygodne. Ale przymykam na to oko, bo Barker to wciąż jeszcze świeży autor, który ma czas, by dopracować szczegóły w swoich powieściach.
Podsumowanie: Czy to holik?
Niezupełnie. „Czwarta małpa” to bardzo dobra i trzymająca w napięciu powieść. Pomysł, poziom emocji i prowadzenie akcji są na wysokim poziomie, co sprawia, że książkę czyta się ze sporym zainteresowaniem. Główny bohater jest postacią, którą łatwo polubić i utożsamić się z jego życiem. Na minus jednak mocno przesadzony i mało autentyczny wątek z dzieciństwem Zabójcy Czwartej Małpy. Ale gdy przymknie się na to oko, to książka jest trzymającym w napięciu thrillerem, który połyka się strona za stroną.
Ocena czytoholika: 4 / 5