Mila księżycowego światła - Dennis Lehane
Tytuł: Mila księżycowego światła
Kolekcja:
Ocena:
Wydawnictwo:
Liczba stron: 280
Data wydania: 2010
Z tej serii również:
Pułapka zza grobu - Dennis Lehane3
Gdzie jesteś, Amando? - Dennis Lehane4
Modlitwy o deszcz - Dennis Lehane5
Wypijmy, nim zacznie się wojna - Dennis Lehane1
Ciemności, weź mnie za rękę - Dennis Lehane2

„Mila księżycowego światła” kończy tak lubiany przeze mnie cykl przygód pary detektywów – Patricka Kenzie i Angeli Gennaro. To już szósta część serii napisanej przez Dennisa Lehane’a – autora, który w ostatnich dwóch latach wdarł się przebojem na szczyt listy moich ulubionych pisarzy.

Powrót do przeszłości

W Stanach Zjednoczonych panuje kryzys finansowy, który rzutuje również na sytuację życiową Patricka i Angeli, którzy wreszcie zdecydowali się sformalizować swój związek. Problemy finansowe sprawiają, że Kenzie ima się różnych zajęć z doskoku i musiał porzucić swą prywatną praktykę detektywistyczną. Pewnego dnia spotyka kobietę, którą pamięta z przeszłości. Dowiaduję się od niej, że jego koszmar powrócił. Bo Amanda znowu zniknęła. Przed dwunastu laty zniknięcie 4-letniej dziewczynki postawiło na nogi cały Boston i było głównym tematem serwisów informacyjnych w całej Ameryce. Po kilku tygodniach wytężonej pracy Kenzie i Gennaro odkryli spisek, ujęli sprawców i odnaleźli dziewczynkę. Sprawa jednak na długi czas podzieliła Patricka i Angelę, i nawet po latach wciąż ciążyła na ich relacjach.

A teraz koszmar powrócił. Szesnastoletnia Amanda zniknęła. Szybko okazało się, że w sprawę zamieszana jest rosyjska mafia i kilkoro szaleńców, z którymi lepiej nie zadzierać. Nawet mając po swojej stronie Bubbę, nieobliczalnego handlarza bronią, a prywatnie najlepszego przyjaciela dwójki detektywów. Kenzie nie waha się jednak ani chwili. Wie, że sprawę trzeba doprowadzić do końca. Tym razem już na zawsze.

Dobry pomysł, słabsze wykonanie

Pomysł na powrót do sprawy Amandy jako swego rodzaju pętli i zakończeniu cyklu w ten właśnie sposób, wydawał mi się bardzo dobry. Choć uważam, że z moralnego punktu widzenia Patrick dokonał właściwego wyboru w wydarzeniach opisanych w „Gdzie jesteś, Amando?„, to sprawa rzutowała na życie wielu osób, dlatego dokończenie tej kwestii było interesujące. Ale niestety nie wyszło tak dobrze, jak się spodziewałem. Przez prawie połowę powieści odnosiłem wrażenie, że to zakończenie cyklu jest pisane jakby na siłę. Zabrakło lekkości i swobody z jakimi pisane były poprzednie tomy. Poza tym sporo wątków wydało mi się spłyconych, niedopracowanych. W poprzednich tomach fabuła była znacznie bardziej dopieszczona, a w „Mili…” odnaleźć można było szereg niekonsekwencji i dróg na skróty. Trochę Lehane poszedł na łatwiznę z rozwiązaniem poszczególnych elementów zagadki ponownego zniknięcia Amandy.

Mila księżycowego światła - Dennis Lehane - Czytoholik

Na szczęście od połowy skupiłem się bardziej na lubianych przeze mnie bohaterach zamiast szukać niedociągnięć. Dało się odczuć, że Lehane chciał czytelników pożegnać z głównymi bohaterami i to się bardzo dobrze udało. Patrick i Angela znów mieli wiele rozterek moralnych i osobistych dylematów do rozwikłania, a rozważania Kenziego kolejny raz były ozdobą książki. Choć było ich mniej niż w poprzednich częściach, to jednak życiowy punkt widzenia Patricka jest mi dziwnie bliski. To chyba przez to tak bardzo polubiłem tę serię.

Zauważyłem pewien niepokojący trend, który mam nadzieję, że się nie potwierdzi. Bo trudno nie zauważyć, że starsze powieści Lehane’a są znacznie lepsze. „Wyspa tajemnic„, „Rzeka tajemnic„, pierwsze tomy cyklu o Kenziem i Gennaro – wszystkie świetne albo bardzo dobre. I wszystkie wydane ponad 15 lat temu. Tymczasem mniej udana „Mila księżycowego światła” została wydana w 2010, a bardziej nieudany”Brudny szmal” w 2014. Przede mną wciąż „Pokochać noc” z 2017r., ale opinie o tej książce są raczej średnie, dlatego moje obawy rosną 😉 Obym się mylił, a moje wątpliwości były całkowicie pozbawione podstaw. Tego sobie samemu życzę.

Podsumowanie: Czy to holik?

Nie. Choć uwielbiam książki Lehane’a, to jednak nie polecam czytać „Mili księżycowego światła” bez przeczytania poprzednich tomów. Bo w oderwaniu od wcześniejszych losów Kenziego i Gennaro, ta ostatnia część jest raczej słaba. Dopiero jako kontynuacja i finał cyklu nabiera wartości. Jeśli uda Ci się wkręcić w serię o parze bostońskich detektywów (a jestem przekonany, że tak będzie :)), to wtedy „Mila księżycowego światła” jest dobrym zwieńczeniem tej historii. Zamyka temat na zawsze i nie pozostawia niedomówień ani niedosytu. Ale jako samodzielna książka jest odrobinę niedopracowana.

Teraz następna w kolejce powieść amerykańskiego pisarza to „Pokochać noc”. Za kilka tygodni powinna w końcu przesunąć się na pierwsze miejsce na liście priorytetów do przeczytania. Potem pozostanie mi już tylko trylogia z Coughlinem w roli głównej. I żegnaj, Dennisie. Ale to dopiero po czterech, mam nadzieję bardzo udanych, spotkaniach 😉

Ocena czytoholika: 3,5 / 5

Masz inne zdanie na temat tej książki? Podziel się nim w komentarzu 🙂

czytoholik

Człowiek wielu zainteresowań, pełen zapału i optymizmu. Prywatnie pasjonat nowych technologii, historii II Wojny Światowej oraz zapalony czytelnik kochający książki. Po godzinach zacięty gracz w squasha i futsal.