Modlitwy o deszcz - Dennis Lehane
Tytuł: Modlitwy o deszcz
Kolekcja:
Ocena:
Wydawnictwo:
Liczba stron: 400
Data wydania: 1999
Z tej serii również:
Pułapka zza grobu - Dennis Lehane3
Gdzie jesteś, Amando? - Dennis Lehane4
Mila księżycowego światła - Dennis Lehane6
Wypijmy, nim zacznie się wojna - Dennis Lehane1
Ciemności, weź mnie za rękę - Dennis Lehane2

Czujecie czasem głód książek danego autora? Bo ja czułem głód Lehane’a. Po przeczytaniu siedmiu książek tego pisarza wciąż zapewnia mi on świetną rozrywkę i wyjątkowo dobry klimat, w którym odnajduję się, jak mało gdzie. Zatem, czując głód tego autora sięgnąłem po kolejną część serii z parą detektywów Kenzie/Gennaro w roli głównej. Z czterech tomów tej serii, które do tej pory przeczytałem, jedynie jeden odstawał w jakości. Na szczęście część piąta –  „Modlitwy o deszcz” to bardzo wysoki poziom.

Powrót do ulubionych bohaterów

Patrick po kilku miesiącach od wydarzeń z „Gdzie jesteś, Amando?” próbuje poskładać swoje życie na nowo. Po rozstaniu z kobietą, którą prawdziwie kochał, nic już nie jest takie samo. Ima się różnych zajęć, ale nie prowadzi żadnych poważnych śledztw. Jedna z takich pomniejszych spraw dotyczy Karen Nichols, która jest prześladowana przez nieznajomego mężczyznę. Kenzie przy pomocy swojego przyjaciela – Bubby, szybko załatwia sprawę i niemal o niej zapomina.

Łyknąłem piwa. Było ciepłe. Popularne wśród Europejczyków, owszem, ale to samo można powiedzieć o kaszance i Stevenie Seagalu.

Wszystko jednak powraca do niego, gdy po kilku miesiącach dziewczyna ginie w tajemniczych okolicznościach, które dość jednoznacznie wskazują na samobójstwo. Jak to możliwe, by tak pogodna, optymistyczna i pełna energii dziewczyna targnęła się na swoje życie? To pytanie nieustannie dręczy Patricka. Postanawia rozpocząć śledztwo mające na celu odkrycie, jakie powody stoją za śmiercią Karen. I dość szybko przekona się, że całkiem spora grupka osób ma wiele do ukrycia. A to, co początkowo wyglądało na samobójstwo, okazuje się być misterną konstrukcją, której zwieńczeniem miała być śmierć dziewczyny. Kenzie ponownie wkracza w świat, w którym czyha na niego niejedno niebezpieczeństwo.

Wszystko dopracowane. Jak zawsze

Podobało mi się to, że tym razem Kenzie nie szuka rozwiązania tajemnicy na czyjeś zlecenie. Sprawa, której się poświęca dotyczy go osobiście i nie pozwala mu spokojnie spać. A zagadka, którą nakreślił autor jest intrygująca i zawiła. Sytuacja w powieści zmienia się bardzo dynamicznie, a Lehane ma cały czas w zanadrzu kilka niespodzianek. „Modlitwy o deszcz” to książka z naprawdę dobrze skonstruowaną fabułą. W dodatku bardzo cieszyła mnie częsta obecność Bubby, szaleńczo nieprzewidywalnego kumpla Patricka. Z nim zawsze jest weselej 🙂 Co ciekawe, chyba pierwszy raz w tej serii miałem wrażenie, że autor nie wprowadzał jakoś szczególnie mocno postaci, a po prostu kontynuował ich losy. Dlatego jeśli chcecie przeczytać tę książkę, to polecam jednak zacząć od pierwszej części, a nie od „Modlitw o deszcz”.

Popatrzyła na niego, a potem oboje spojrzeli na mnie i nagle uświadomiłem sobie obecność w ich oczach jakiegoś ugrzecznionego obłędu, pod wpływem którego naszła mnie chęć, by wyskoczyć ze skóry, wyrzucić swój szkielet przez okno i zwiać ulicami Weston, klekocąc przy okazji ogłuszająco.

Co typowe dla Lehane’a – książka zawiera pełno bardzo, ale to bardzo złożonych zdań. Mały Dennis musiał być koszmarem swojego nauczyciela języka polskiego w podstawówce. Jedno zdanie na 1/3 strony? Dlaczego nie? 😉 Dennis lubi to.  Tak mocno rozwinięte zdania wynikają często z bardzo rozbudowanych opisów, które również są niezwykle charakterystyczne dla tego autora. Czasem przyczyną tych złożonych zdań są przemyślenia Patricka o codzienności, otaczającym świecie, życiu. Bardzo je lubię. Może nie zawsze się z nimi zgadzam, ale zawsze zmuszają mnie do własnych refleksji. A to w książkach cenię bardzo mocno.

Podsumowanie: Czy to holik?

Niezupełnie. „Modlitwy o deszcz” to wciągająca i świetnie skonstruowana powieść, której niewiele można zarzucić. Interesująco nakreślone postacie, ciekawa i zawiła fabuła z elementami niespodzianek. Czyta się tą książkę lekko i ze sporym zainteresowaniem. Jednak jest to przede wszystkim bardzo udana kontynuacja świetnego cyklu i jako taka powinna być czytana. Nie polecam czytać jej osobno, a raczej dopiero po przeczytaniu poprzednich części i polubieniu głównych bohaterów. Wtedy emocje są gwarantowane.

Reasumując, albo tak bardzo lubię Lehane’a albo po prostu pisze świetne kryminały. A może jedno i drugie? 🙂 Najważniejsze, że głód zaspokojony. Na jakiś czas…

Ocena czytoholika: 4,5 / 5

Masz inne zdanie na temat tej książki? Podziel się nim w komentarzu 🙂

czytoholik

Człowiek wielu zainteresowań, pełen zapału i optymizmu. Prywatnie pasjonat nowych technologii, historii II Wojny Światowej oraz zapalony czytelnik kochający książki. Po godzinach zacięty gracz w squasha i futsal.