Księżniczka z lodu - Camilla Lackberg
Tytuł: Księżniczka z lodu
Kolekcja:
Ocena:
Wydawnictwo:
Liczba stron: 424
Data wydania: 2003

Są autorzy, których książki polecane są na bardzo wielu blogach i grupach czytelniczych. Ich popularność i to, że są niemal wszędzie, gdzie zajrzę,  czasem mnie zniechęca, by w ogóle rozpocząć przygodę z danym autorem. Podobnie przez jakiś czas miałem z Camillą Läckberg. Czytałem sporo bardzo pozytywnych opinii o jej twórczości, ale wciąż nie miałem przekonania, że będą to książki dla mnie. Teraz dałem szansę jednej z najsłynniejszych książek tej autorki. Było warto? I tak i nie.

O treści słów kilka

Camilla Läckberg zdobyła szerokie uznanie pisząc całą serię przygód kryminalnych, których miejsce rozgrywa się we Fjällbace – małym miasteczku w Szwecji. Lubię czytać książki chronologicznie, dlatego na pierwszy ogień poszła „Księżniczka z lodu”. We Fjällbace ginie młoda kobieta, co jest wydarzeniem dość nietypowym, bo komisarz z lokalnej policji dawno nie miał już spraw o charakterze morderstwa. Śmierć Alex również nie wygląda na morderstwo. Wszystkie ślady wskazują na to, że kobieta popełniła samobójstwo. Jednak otwarte pozostaje pytanie, dlaczego to zrobiła? Śmierć kobiety jest szokiem dla jej rodziny oraz znajomych, w tym przyjaciółki z dzieciństwa – Eriki Falck.

To właśnie Erika jest główną bohaterką powieści. Ta trzydziestokilkuletnia kobieta jest pisarką, która wróciła na kilka tygodni do Fjällbacki po śmierci swoich rodziców, by uporządkować ich rzeczy. Niespodziewanie dla samej siebie trafia w sam środek zamieszania po śmierci swojej przyjaciółki z dzieciństwa – Alex, której nie widziała od lat. To Erika odnajduje ciało kobiety. Od tej pory wiedziona ciekawością rozpoczyna swoje śledztwo, by poznać przyczyny zgonu przyjaciółki. Dość szybko przekona się, że Alex skrywała wiele sekretów, a i Fjällbaka nie jest takim spokojnym miejscem, za jakie je zawsze uważała. Sprawa stanie się jeszcze bardziej niejasna i tajemnicza, gdy na jaw wyjdzie, że w śmierci Alex brał udział ktoś jeszcze…

Księżniczka z lodu - Camilla Läckberg - Czytoholik

Wrażenia, czyli ojciec Mateusz we Fjällbace

Pierwsze kilkadziesiąt stron było w mojej ocenie raczej słabe i musiałem się odrobinę przymuszać, by przez nie przebrnąć. Choć zazwyczaj lubię klimat małych miasteczek, w których wszyscy się znają, a które skrywają swoje ciemne tajemnice, to Fjällbaka jakoś niezupełnie przypadła mi do gustu. Z czasem moja niechęć topniała, a sam skupiłem się na głównych postaciach występujących w książce. Dość szybko polubiłem Erikę, która z jednej strony jest dociekliwa i skrywa swoje tajemnice, a z drugiej ma dobre poczucie humoru i potrafi rzucić mocnym tekstem. Sympatią zapałałem również do Patrika, lokalnego policjanta, który, jak się okazało, od lat kochał się w Erice. I choć wątek miłosny był w porządku, to jednak miałem wrażenie, że poświęcono mu więcej miejsca niż zagadce kryminalnej. Może przesadzam. A może nie 😉

Pozostałe postacie były nieco sztampowe. Rodzina zmarłej bardzo sztywna i skrywająca mroczne sekrety, lokalny pijaczyna, który w duszy jest emocjonalnym artystą zniszczonym przez los. Miejscowy komisarz policji to zadufany w sobie pozorant i gamoń, którego rozbuchane ego zwiedza stacje kosmiczne. Do tego rodzina lokalnych bogaczy, którzy (a jakże) również chowają przed światem niejeden sekrecik. Ogólnie, chyba wszyscy mieszkańcy Fjällbaki mają swoje małe bądź większe grzeszki, których wyjścia na światło dzienne nie chcą za wszelką cenę. Mając świadomość, że „Saga o Fjällbace” ma już dziesięć tomów, śmiem twierdzić, że owa Fjällbaka to taki odpowiednik naszego Sandomierza z serialu „Ojciec Mateusz”. Natężenie zbrodni i skrywanych sekretów jest tam tak wysokie, jak stężenie smogu w Krakowie. Ale dopiero przeczytałem pierwszy tom, więc nie jestem jeszcze tego absolutnie pewien. Ale myślę, że jestem na dobrym tropie.

Co do samej fabuły, to poza zarzutem o zbyt rozbudowany wątek obyczajowy, nie mam jakichś większych zastrzeżeń. Po przebrnięciu przez pierwszych kilkadziesiąt stron, powieść zaciekawiła mnie, a intryga wydawała się coraz ciekawsza. Ostatecznie zakończenie mnie zaskoczyło, co zapisuję na plus tej książce. Na minus jeszcze to, że czasem miałem wrażenie, że coś odrobinę zgrzyta w fabule i samych szczegółach dotyczących osoby, która okazała się być odpowiedzialna za śmierć Alex. Nie napiszę więcej, bo musiałbym trochę zaspoilerować 😉

Podsumowanie: Czy to holik?

Nie. „Księżniczka z lodu” to całkiem udany kryminał z rozbudowanymi wątkami obyczajowymi. Książkę czyta się z dość sporym zainteresowaniem, a i przyznam, że polubiłem dwójkę głównych bohaterów. Właśnie przez wzgląd na Erikę i Patrika nie wykluczam, że przeczytam w przyszłości jeszcze kolejny tom, by dowiedzieć się, jak dalej potoczyły się ich losy. Bo co do samej intrygi i prawdopodobnej kolejnej zbrodni, która będzie miała miejsce we Fjällbace w drugim tomie, już niezupełnie jestem tak zainteresowany. No, ale może jednak się zaskoczę, co? 🙂

Ocena czytoholika: 3,5 / 5

Masz inne zdanie na temat tej książki? Podziel się nim w komentarzu 🙂

czytoholik

Człowiek wielu zainteresowań, pełen zapału i optymizmu. Prywatnie pasjonat nowych technologii, historii II Wojny Światowej oraz zapalony czytelnik kochający książki. Po godzinach zacięty gracz w squasha i futsal.