„Michael Jordan. Życie” Rolanda Lazenby’ego to świetna książka. Po prostu. Przeczytałem ją zaledwie w kilka dni. Dzięki niej na nowo mogłem przenieść się w TE czasy – lata, w których rządził MJ, w których warto było czasem zarwać noc żeby obejrzeć mecz NBA. Noc, podczas której oglądało się jego akcje z otwartymi ustami i nieustannie kiwając głową.
Król jest tylko jeden
Autor bardzo zręcznie przeszedł przez całą karierę Jordana, wplatając w to mnóstwo wątków osobistych i rodzinnych, co pozwalało spojrzeć na Michaela z innej strony. Dużo miejsca w książce jest też poświęcone samemu dochodzeniu Jordana do czasów, gdy rozpoczął zawodowo grać w koszykówkę, a także okresowi już po tym, gdy karierę zakończył. Z tych powodów uważam, że tytuł: „Michael Jordan. Życie” jest jak najbardziej na miejscu, ponieważ autor nie skupiał się jedynie na karierze Jordana, a starał się umieścić charakterystykę jego osoby w znacznie szerszym kontekście.
Więzień ambicji
To co najbardziej uderzyło mnie w tej książce, to wcale nie fakt, że MJ potrafił być niezwykle arogancki i wręcz chamski dla otoczenia, co tak bardzo odstawało od jego publicznego wizerunku. Tym co najmocniej utknęło mi w świadomości jest to, z jak wielkim ciężarem zmagał się Jordan przez całą swoją karierę. Stał się więźniem samego siebie, swojej chorobliwej, wręcz maniakalnej ambicji, żądzy wygrywania i udowadniania światu że jest najlepszy. Ciągle pod presją i ciężarem swojego publicznego wizerunku, sławy i uwielbienia tłumów. Swego czasu wszyscy chcieli być jak Mike – ta książka pokazuje jak ciężko było być Jordanem.
Historia Jordana opisana przez Lazenby’ego daje poza tym mocnego motywacyjnego kopa – MJ nie został najlepszym graczem w NBA, bo miał dar czy talent. Został najlepszym graczem, bo codziennie o to walczył, codziennie dążył do tego celu poprzez mordercze treningi i niezłomną wiarę w swoje możliwości. Wznosił się na wyżyny i osiągnął poziom, któremu w mojej ocenie dorównać nie sposób. Ale osiągnął to jedynie ciężką pracą. I za to go szanuję.
Podsumowanie: Czy to holik?
TAK! Roland Lazenby pisząc „Michael Jordan. Życie” stworzył jedną z najlepszych biografii, jakie przeczytałem w życiu. Bez zbędnego lukru, ukazując zarówno blaski, jak i cienie opisywanej postaci. Da się odczuć, że autor nie tworzył tej książki klęcząc przed Jordanem, dzięki czemu z kart tej pozycji wyłania się człowiek z krwi i kości, obdarty z publicznego wizerunku chodzącego ideału. Autor podszedł do tematu bardzo kompleksowo i holistycznie, co przełożyło się na prawdziwe kompendium wiedzy o życiu i karierze najlepszego koszykarza w historii NBA. „Michale Jordan. Życie” to książka, którą zdecydowanie warto mieć w swojej domowej biblioteczce.