„Tysiąc wspaniałych słońc” to hołd złożony kobietom Afganistanu.
Tak w najkrótszy sposób opisać można tę książkę Khaleda Hosseiniego. Choć w mojej ocenie to zdanie najlepiej oddaje charakter tej powieści, to zatrzymanie się na tym stwierdzeniu nie byłoby jednak wystarczające. Bo „Tysiąc wspaniałych słońc” to przy tym głęboko poruszająca i momentami wstrząsająca opowieść o dramatycznych warunkach życia w Kabulu, stolicy Afganistanu.
Gdy w obecnych czasach napotykamy na częste informacje o zamachach, terroryzmie i wojnie, to najczęściej przed oczami mamy obrazy z Bliskiego Wschodu. Muszę jednak przyznać, że moja wiedza o przyczynach konfliktów tam się rozgrywających była właściwie zerowa. Dziś po lekturze książek Khaleda Hosseiniego rozumiem już nieco więcej. Bowiem „Tysiąc wspaniałych słońc” to również w niezwykle ciekawy sposób opowiedziana najnowsza historia Afganistanu, kraju od prawie 50 lat pochłoniętego wojną. Hosseini niezwykle sprytnie wplótł wątki historyczne w opowieść o dwóch afgańskich kobietach, dzięki czemu spopularyzował wiedzę o dzisiejszym Afganistanie w taki sposób, że można zrozumieć co i dlaczego tam się dzieje. Trudno przy tym nie współczuć zwykłym ludziom zamieszkującym tamte tereny, gdzie wojna od lat zbiera swe okrutne żniwo. Kolejni „wyzwoliciele” okazują się zaś jeszcze większymi bestiami. To dodatkowy powód, dla którego warto sięgnąć po tę książkę.
„Chłopiec z latawcem” czy „Tysiąc wspaniałych słońc”?
To już moje drugie spotkanie z tym autorem po „Chłopcu z latawcem”. Trudno uciec od porównań pomiędzy obiema tymi powieściami. Ale zacznę od różnic. Pierwsza i chyba najbardziej narzucająca się linia podziału między tymi książkami jest niezwykle prosta: „Chłopiec z latawcem” to opowieść chyba nieco bardziej trafiająca do mężczyzn, a „Tysiąc wspaniałych słońc” może bardziej wzruszać damskie grono czytelniczek. Choć wcale nie musi tak być, to jednak wybór głównych bohaterów w obu tych powieściach pozwala mi na wysnucie takich wniosków. Obie powieści jednak pod przykrywką opowieści o afgańskich dzieciach, które następnie wchodzą w wiek dorosły, niosą ze sobą opis historii kraju, w którym się urodziły. Historii pełnej bólu, cierpienia, aktów terroru, ale i nadziei, miłości i próby normalnego życia pomimo otaczającej wojny. W obu wspomnianych książkach tego autora śledzimy losy głównych bohaterów przez kilka dziesięcioleci doświadczając ich bólu, rozczarowań, zatraconych miłości. Obie te powieści czytało mi się wyjątkowo dobrze, ale bardziej do mnie trafił „Chłopiec z latawcem”. Być może z powodu, o którym wspomniałem wyżej, a być może dlatego, że to właśnie tę książkę czytałem jako pierwszą…
Podsumowanie: Czy to holik?
Niewątpliwie „Tysiąc wspaniałych słońc” to wyjątkowo interesująca lektura, po którą warto sięgnąć. Historie, które opisuje w niej Hosseini wzruszają, nieraz szokują i przede wszystkim pozwalają lepiej zrozumieć kulturę i historię Afganistanu. Poza tym, jak wspomniałem na początku, to niejako hołd złożony afgańskim kobietom, wyraz szacunku dla ich postaw życiowych, wytrwałości i niezłomności. To również apel do świata zachodniego, by zrozumiał, co dzieje się w tym kraju, jakiego cierpienia nieustannie doznaje ludność cywilna, a zwłaszcza kobiety i dzieci. Cierpienia, które często nie zostaje nawet wypowiedziane.
Ocena czytoholika: 4,5 / 5