Pierwsza część przygód agentki kalifornijskiego CBI – Kathryn Dance. Bohaterkę można było spotkać w innej powieści J. Deavera pt. „Zegarmistrz” będącej częścią cyklu związanego z Lincolnem Rhymem. Jednak tam K. Dance grała drugoplanową rolę ekspertki od kinezyki oraz przesłuchań, natomiast „Śpiąca laleczka” jest pierwszą książką, w której Kathryn Dance jest postacią pierwszoplanową.
Tytułowa Śpiąca laleczka, to kilkunastoletnia dziewczyna, która jako jedyna przeżyła makabryczną zbrodnię, podczas której morderca zabił bogatego biznesmena i jego rodzinę. Po 7 latach skazany za to morderstwo Daniel Pell ucieka z więzienia i zdaje się planować kontynuację swojego dzieła zniszczenia. Pell to wyjątkowo zdolny manipulator i socjopata, który przed pójściem do więzienia wplątał w swoje sidła kilka zbłąkanych oraz samotnych osób, tworząc swego rodzaju sektę, którą nazwał Rodziną.
Agentka Dance wyrusza w pościg za mordercą, po drodze musi rozwikłać wiele tajemnic, zgłębić tajniki ludzkiej duszy, oddzielić prawdę od kłamstwa i powstrzymać fanatycznego przywódcę sekty, który nie zawaha się poświęcić kolejnych osób, by zrealizować swój cel – założyć nową Rodzinę.
Nasza ocena: Czy to holik?
Książka, jak to zwykle u Deavera, pełna zwrotów akcji, umysłowych łamigłówek i scen pełnych zaskoczeń, ze szczególnym naciskiem na niespodziewany finał. W trakcie czytania przyszło mi na myśl porównanie do serialu „The Following”, który również opowiadał o charyzmatycznym przywódcy sekty, który zbiegł z więzienia i stworzył coś na wzór rodziny. „Śpiąca laleczka” jako powieść jest warta przeczytania, choć nieco odstaje od serii przygód Lincolna Rhyme’a. Pomimo tego jest dobrą pozycją, trzymającą w napięciu.
Ocena czytoholika: 4 / 5