Pianista - Władysław Szpilman
Tytuł: Pianista
Kolekcja:
Ocena:
Wydawnictwo:
Liczba stron: 216
Data wydania: 2001

W trakcie przeglądania oferty książek pobliskiego antykwariatu w oczy rzucił mi się tytuł „Pianista”. Wiedziałem, że film Romana Polańskiego powstał na podstawie spisanych wspomnień Władysława Szpilmana, ale jakoś wyleciało mi z głowy, by tę książkę przeczytać. Teraz wreszcie to nadrobiłem.

Opowieść chwytająca za serce

Władysław Szpilman w przededniu II Wojny Światowej pracował w Polskim Radiu, będąc tam na etacie pianisty. Gdy wybuchła wojna niósł swoją muzyką nadzieję, dopóki było to możliwe. Ostatnia audycja na żywo, podczas której Szpilman grał utwory Chopina miała miejsce 23 września. Potem Polskie Radio zamilkło. I wtedy też rozpoczął się dramat Władysława i jego bliskich. Rodzina Szpilmanów pozostawała w swoim mieszkaniu do ostatniej możliwej chwili, żywiąc nadzieję, że będzie dobrze. Nie było. Po kilku miesiącach cała rodzina została przemieszczona do getta, a następnie w 1942 roku skierowana do transportu do obozu zagłady.

Władysław Szpilman cudem uniknął wywózki, bo został w ostatniej chwili odsunięty od transportu przez znającego go żydowskiego policjanta. Choć sam przeżył, to jednak pękło mu serce. Nigdy więcej nie widział już swojej rodziny. Kolejne miesiące to pasmo nieustających dramatów, lęku i obaw. Ale trzeba było żyć. Ukrywany przez polskich znajomych, żyjąc w ciągłym strachu zmieniał miejsca pobytu w oczekiwaniu na koniec wojny. A apogeum grozy w życiu Szpilmana nastąpiło po Powstaniu Warszawskim. Głód, chłód, samotność towarzyszyły mu każdego dnia, aż jego kryjówkę odkrył niemiecki żołnierz. Wydawało się, że właśnie wtedy nastąpi koniec.

Pianista - Władysław Szpilman - czytoholik

Film jako dopełnienie książki

Co wydarzyło się dalej pewnie większość wie z filmu Polańskiego. Jeśli nie, to koniecznie trzeba to przeczytać. Ale nawet jeśli wcześniej widziałeś (-aś) film „Pianista” to i tak warto przeczytać wspomnienia Szpilmana. Swoją drogą, mało kiedy spotyka się tak wiernie oddane adaptacje filmowe, jak ma to miejsce w przypadku dzieła Romana Polańskiego. Bowiem w jej książkowym pierwowzorze znajdują właściwie wszystkie najmocniej zapadające w pamięć sceny, jak choćby ta z krojeniem cukierka – iryska. I choć film oglądałem lata temu, to jednak każda kolejna strona wspomnień Szpilmana budziła we mnie na nowo obrazy z filmu Polańskiego.

Kryzys ludzkości i potęga człowieczeństwa

Niesamowity i warty szczególnego podkreślenia jest styl w jakim Szpilman napisał swoje wspomnienia. Bo nie da się w nich wyczuć żalu, on nikogo nie oskarża. Po prostu opowiada swoją historię i relacjonuje te wstrząsające zdarzenia. A przecież miał prawo czuć i przelać na papier cały ból i złość, za które odpowiedzialność ponosił zbrodniczy system. Zwłaszcza że książkę napisał bezpośrednio po zakończeniu wojny, więc rany mu zadane były jeszcze świeże. A tymczasem on wzniósł się ponad to, co wydawało się tak naturalne. W swojej postawie przypominał mi Viktora Frankla. Dla postaw obu tych wyjątkowych ludzi mam ogromny szacunek. Umiejętność przebaczenia w sytuacji, gdy ludzkość znalazła się bodaj w największym kryzysie w dziejach niezmiernie mi imponuje.

Bardzo cenny jest również dodatek do relacji Szpilmana, który pochodzi z pamiętnika jego wybawcy, Wilma Hosenfelda. Czytając te fragmenty bardzo chciałem, by również dla tego człowieka w tej historii był happy-end, choć doskonale pamiętałem z kinowej ekranizacji, że tak się nie stanie. Hosenfeld to doskonały przykład pokazujący, że nie każdy niemiecki żołnierz w tamtym mrocznym czasie był okrutnym mordercą. Szkoda, że los nie przyniósł wybawcy Szpilmana odpowiedniego zadośćuczynienia.

Podsumowanie: Czy to holik?

Prawie. „Pianista” Władysława Szpilmana to wspomnienia autora z ponurych i nieludzkich wydarzeń II Wojny Światowej. To chwytająca za serce opowieść o chwilach pełnych bólu, samotności i cierpienia. Ale to także historia ogromnego pragnienia życia, które pozwoliło ostatecznie Szpilmanowi przetrwać i odnaleźć szczęście po wojnie. Zdecydowanie warto przeczytać tę książkę. Ja wiem to na pewno: jeszcze do niej wrócę w przyszłości. Polecam.

Ocena czytoholika: 4,5 / 5

Masz inne zdanie na temat tej książki? Podziel się nim w komentarzu 🙂

czytoholik

Człowiek wielu zainteresowań, pełen zapału i optymizmu. Prywatnie pasjonat nowych technologii, historii II Wojny Światowej oraz zapalony czytelnik kochający książki. Po godzinach zacięty gracz w squasha i futsal.