Kółko się pani urwało - Jacek Galiński
Tytuł: Kółko się pani urwało
Kolekcja:
Ocena:
Wydawnictwo:
Liczba stron: 304
Data wydania: 2019

Korzystając z 60-dniowego dostępu do Empik Premium postanowiłem wykorzystać okazję i odsłuchać jakiś ciekawy audiobook. Odpaliłem Empik Go i mój wybór padł na chwaloną w wielu miejscach książkę Jacka Galińskiego pt. „Kółko się pani urwało”. Nastawiłem się na lekką i humorystyczną powieść. Jak wyszło? Cóż, średnio.

Starsza pani musi zniknąć

Zofia Wilkońska to pełna animuszu starsza pani, która pewnego dnia pada ofiarą kradzieży. Pod nieobecność właścicielki do jej mieszkania w starej warszawskiej kamienicy wkrada się włamywacz i zabiera cenne pamiątki po mężu oraz ukryte pieniądze. Jako że wezwana na miejsce zdarzenia policja nie kwapi się do pilnego poszukiwania zuchwałego rzezimieszka, to Zofia Wilkońska musi działać sama. Zwłaszcza że jest absolutnie pewna, że złodziejem jest kulawy sąsiad. Bohaterka nie pozwoli sobie na taką zniewagę, bierze sprawy w swoje ręce i rozpoczyna własne śledztwo. Biada temu, kto stanie jej na drodze.

Miłe złego początki

Początkowo przez kilkanaście stron było zabawnie. Niestety potem nastąpiło coraz więcej przesady, która przeradzała się w drobne absurdy. Szereg zbiegów okoliczności, jakie napotykała główna bohaterka wywoływał wrażenie mało rzeczywistego. Rozmowy z innymi bohaterami również były mało wiarygodne, a bohaterka ze swoim irytującymi tekstami była z każdą kolejną stroną coraz bardziej przewidywalna. Perypetie walecznej starszej pani miały wywoływać uśmiech, ale z czasem budziły jedynie rozdrażnienie i znużenie.

Zofia Wilkońska jako bohaterka książki byłaby dla mnie strzałem w dziesiątkę, gdy występowałaby jako postać drugoplanowa, której zachowania i sposób bycia ubarwiałyby główną część fabuły. Natomiast oparcie na niej całej powieści wypadło dla mnie mało ciekawie. Bo jej zachowania były przerysowane i momentami tak przesadzone, że aż karykaturalne. Również samo zakończenie było jakby trochę na chybcika i raczej słabo zarysowane. Kto stoi na  czele grupy przestępczej domyśliłem się znacznie wcześniej. Ale wyjaśnienie wydarzeń zostało przez autora nieco pominięte, przez co odniosłem wrażenie, że finał był mało dopracowany.

Trylogia pani Wilkońskiej

Dlatego z tym większym zdziwieniem odnotowałem, że Galiński poszedł za ciosem i przygotował już dwie kolejne książki z tą bohaterką. Widocznie powieść się przyjęła, a autor postanowił kuć żelazo. Ale wydanie trzech tomów w ciągu jednego roku jest dla mnie swego rodzaju dowodem na to, że fabuła nie wymagała zbyt wielkiego przemyślenia. I niby ok, bo ma to być lekka komedia kryminalna, ale mam wrażenie, że autor postanowił wycisnąć z postaci Wilkońskiej, ile tylko się da. W każdym razie nie planuję czytać kolejnych tomów. Bo jeśli pierwsza część nie spełniła moich oczekiwań, to trudno liczyć na to, by kolejne miały to zrobić. Czyż nie?

Hola, hola – a może by tak napisać coś pozytywnego? 😉

Na plus muszę zaliczyć podniesienie tematu handlarzy kamienicami w Warszawie. Bo choć „Kółko się pani urwało” to komedia, to jednak wątek czyścicieli kamienic i karygodnych działań w stolicy jest całkiem poważny. Wspomniane zostało choćby o morderstwie Jolanty Brzeskiej oraz o tragedii innych lokatorów kamienic, którzy byli wykurzani przez podejrzanych typków działających rzekomo zgodnie z literą prawa. Do dziś afera reprywatyzacyjna nie doczekała się ostatecznego rozwiązania, a ludzkie dramaty zostały zamiecione pod dywan. Dlatego poruszenie tego wątku w powieści Galińskiego poczytuję mu za spory plus. Być może w ten sposób temat nikczemnych handlarzy stanie się bardziej powszechny, a presja społeczna w końcu doprowadzi do ukarania winnych. A może tylko tak sobie naiwnie marzę?

Podsumowanie: Czy to holik?

Nie. „Kółko się pani urwało” to powieść, po której spodziewałem się dobrych żartów, ciętego języka i zabawnej historii. Wszak to komedia kryminalna, która cieszyła się swego czasu sporym zainteresowaniem. A może to tylko jej promocja była tak świetnie przygotowana? Skłaniam się raczej ku tej odpowiedzi, bo powieść Jacka Galińskiego bawiła tylko przez pierwsze kilkanaście stron. Reszta była już mocno odtwórcza i mało wiarygodna. Zofia Wilkońska w mojej ocenie znacznie lepiej sprawdziłaby się jako postać drugoplanowa, a zrobienie z jej perypetii głównego wątku powieści wypadło odrobinę blado. Zachowania głównej bohaterki były zdecydowanie przerysowane i za bardzo karykaturalne, przez co ostatecznie bardziej nużyły niż śmieszyły. Szkoda.

Ocena czytoholika: 3 / 5

Masz inne zdanie na temat tej książki? Podziel się nim w komentarzu 🙂

czytoholik

Człowiek wielu zainteresowań, pełen zapału i optymizmu. Prywatnie pasjonat nowych technologii, historii II Wojny Światowej oraz zapalony czytelnik kochający książki. Po godzinach zacięty gracz w squasha i futsal.