Monachium - Robert Harris
Tytuł: Monachium
Kolekcja:
Wydawnictwo:
Liczba stron: 400
Data wydania: 2017

Po mojej pierwszej przygodzie z twórczością Roberta Harrisa czułem dość spory niedosyt. Bo jego „Konklawe” było świetnie napisane, ale całość zepsuł przekombinowany i na siłę szokujący finał. Dlatego z pewnymi obawami sięgałem po inną powieść tego autora, czyli „Monachium”. Jak wyszło? Cóż, Harris ewidentnie ma problem z zakończeniami 😉

Walka o pokój, czyli układ w Monachium

Hugh Legat jest urzędnikiem służby dyplomatycznej Jej Królewskiej Mości. Należy do grona trzech osobistych sekretarzy premiera Neville’a Chamberlaina. Jest 1938 rok i po wchłonięciu Austrii przez Niemcy, apetyt Hitlera rośnie. Domaga się ziem należących do Czechosłowacji. W całej Europie wyczuwa się zbliżający się coraz większymi krokami konflikt. Premier Wielkiej Brytanii podejmuje szereg wysiłków, by za wszelką cenę utrzymać kruchy pokój. Ale ta cena wciąż rośnie, choć póki co, łatwo ją znieść Brytyjczykom, przecież problem dotyczy jakiejś dalekiej Czechosłowacji. Legat jest mocno zaangażowany w przygotowanie negocjacji pomiędzy Chamberlainem a Hitlerem, które mają być ostatnią szansą Europy na uniknięcie wojny. Niespodziewanie dla samego siebie, trzeci osobisty sekretarz angielskiego premiera dołącza do wąskiej grupy delegatów na konferencję w Monachium. To jego powrót do Niemiec po ośmiu latach. Ale te „nowe” Niemcy, to już zupełnie coś innego.

Osiem lat wcześniej Hugh Legat był w Monachium na wycieczce wraz ze swym ówczesnym przyjacielem ze studiów – Paulem Hartmannem. Dziś niesamowity zbieg okoliczności sprawia, że Hartmann jest członkiem delegacji niemieckiej na konferencję w Monachium. Przyjaźń obu mężczyzn została poważnie zachwiana poprzez wydarzenia, które rozegrały się na owej pamiętnej wycieczce. Tymczasem po ośmiu latach zobaczą się ponownie i to po przeciwnych stronach barykady. Legat szybko jednak dowie się, że Hartmann działa w ruchu oporu i ma plan na obalenie Hitlera. Czy jest to w ogóle możliwe? Jaką rolę w przewrocie miałby odegrać Hugh Legat? Czy zadry przeszłości nie staną dawnym przyjaciołom na drodze w tej dramatycznej misji?

Monachium - Robert Harris - czytoholik

Wehikuł czasu Harrisa

Autor w posłowiu pisze, że od trzech dekad fascynuje go temat układu monachijskiego. Da się to odczuć, bo warsztatowo przygotował się bardzo dobrze. Skrupulatnie opisywał poszczególne postacie decydujące o tym, co się zdarzyło w Monachium. Szczegółowo przedstawił m.in. jak wyglądał budynek, w którym zawarto porozumienie, czy jak wyglądał apartament Hitlera. Autor spędził wiele czasu, odwiedzając po latach tamte miejsca, by móc je wiernie przedstawić w swojej powieści. I to zdecydowany atut tej powieści. Bo Robert Harris dzięki niezwykle plastycznym opisom zabiera czytelnika w podróż do Niemiec 1938 roku. Nie wiem, jak dokładnie ma się książka do faktów historycznych (poza oczywistymi), ale niewątpliwie sprawia ona wrażenie mocno autentycznej właśnie dzięki warsztatowi pisarskiemu Harrisa.

Niestety problemem tej książki jest to, że brakuje w niej jakiegoś zwrotu akcji, mocnego uderzenia w finale, czy po prostu elementu zaskoczenia. Zamiast tego jest po prostu relacja wydarzeń z konferencji w Monachium. Barwna, owszem. Opisana szczegółowo i w bogaty sposób. Ale bez dreszczyku emocji. Ja rozumiem, że ostateczny efekt układu monachijskiego jest faktem historycznym i autor miał tu niewielkie pole manewru, ale wydaje mi się, że mógł spróbować nieco śmielej i odważniej pokazać pewne próby obalenia Hitlera, czy też bardziej złożone działania zakulisowe. Tymczasem wyszło raczej płasko. Mam też nieodparte wrażenie, że z powodu pochodzenia autora, nie zdobył się on na wystarczającą szczerość i być może nawet brutalność w ocenie Chamberlaina. A może specjalnie zostawił to czytelnikowi, nie wiem. Jednak z kart książki premier Wielkiej Brytanii jawi się jako bohater, który uratował pokój. Niestety historia nie ocenia go już tak życzliwie.

Podsumowanie: Czy to holik?

Nie. „Monachium” to książka, która miała być wciągającym thrillerem szpiegowskim, a jest właściwie jedynie fabularyzowaną powieścią opartą o prawdziwe wydarzenia z Monachium z 1938 roku. Robert Harris przyznaje się do fascynacji tematem układu monachijskiego, czego efektem jest właśnie ta pozycja. I choć jest ona napisana niezwykle barwnie i obfituje w rozmaite historyczne szczegóły, to brakuje jej dreszczyku emocji. Brakuje jakiegoś niespodziewanego zwrotu wydarzeń, zaskoczenia, które tchnie trochę życia w „Monachium”. Autor kolejny raz udowodnił mi, że świetnie radzi sobie z budowaniem tła dla swojej powieści, gromadzi i publikuje mnóstwo bogatych w detale elementów realistycznych lub historycznych, ale gdzieś gubi się w finale. Bo w „Konklawe” poszedł po absolutnej bandzie szokując na siłę, a w „Monachium” całkowicie odpuścił sobie zbudowanie intrygującego zakończenia. Nie wykluczam jednak, że w przyszłości sięgnę po jeszcze jedną powieść Harrisa, bo pomimo słabych zakończeń pisze on w ciekawy i bardzo rozbudowany sposób.

Ocena czytoholika: 3,5 / 5

Masz inne zdanie na temat tej książki? Podziel się nim w komentarzu 🙂

czytoholik

Człowiek wielu zainteresowań, pełen zapału i optymizmu. Prywatnie pasjonat nowych technologii, historii II Wojny Światowej oraz zapalony czytelnik kochający książki. Po godzinach zacięty gracz w squasha i futsal.