Ziemia przeklęta - Phillip Lewis
Tytuł: Ziemia przeklęta
Kolekcja:
Ocena:
Wydawnictwo:
Liczba stron: 488
Data wydania: 2017

Książkę Phillipa Lewisa pt. „Ziemia przeklęta” poleciła mi Sylwia z Booki Buki w listopadzie ubiegłego roku. Rekomendowała ją pisząc, że „to taki King, tylko jeszcze bardziej porywający”. A pisała to w kontekście umiejętności Stephena Kinga do szalenie interesującego pisania kilkuset stron o historii życia jednego zwykłego człowieka. Czyż takiej zachęcie można się oprzeć? 😉

Gdzieś na skraju dróg

Henry Aster urodził się w Old Buckram, małym miasteczku w Appalachach, gdzie mieszkał w ogromnym, mrocznym i budzącym niepokój domu. Ale to nie miejsce zamieszkania definiuje jego życie. Bowiem Henry od dziecka żyje w cieniu ojca – niespełnionego pisarza, który nie potrafił odnaleźć się w świecie. Usilnie próbował, ale codzienność szarego życia niszczyła go wewnętrznie. A teraz Henry wraca po latach do rodzinnego domu i wkracza do gabinetu ojca, by zmierzyć się ze swoją przeszłością i historią rodziny. Tak zaczyna się ta książka.

A jednak w ostatecznym rozrachunku okazało się, że był tylko człowiekiem, a marzenia go przerosły, tak jak to się przydarza wielu z nas.

Przeklęty smutek

Gdybym szukał jednego, prostego słowa opisującego tę powieść, to użyłbym przymiotnika: smutna. Bo to powieść o głębokim smutku, niespełnieniu, ulotnych marzeniach i niezrealizowanych planach. O rzeczywistości tak dalekiej od tej, którą sobie wymarzyliśmy, że jedyne co pozostało, to rozczarowanie i rezygnacja. „Ziemia przeklęta” to także opowieść o trudnych relacjach ojca z synem oraz o tym, jak życie jednego człowieka wpływa na teraźniejszość i przyszłość bliskich mu osób. Jak długotrwała i uporczywa gorycz atakuje umysł nie tylko osoby pogrążonej w depresji, ale i pozostałych domowników.

Wydaje ci się, że rozumiesz czas, ale tak nie jest. Przy rzadkich okazjach, jeśli jesteś wystarczająco samoświadomy, czas zwalnia na tyle, byś mu się przyjrzał. Rozglądasz się i myślisz: „Jestem tutaj” i „To jest teraz”, i „Ten moment jest ważny”, i „Będę się go trzymał”, i „Spowolnię czas”, i „Będę żył”. A potem ulegasz nocy i przychodzi następny dzień, i zaczyna się kolejny dzień twego życia. Następnym razem, gdy o tym pomyślisz, zdążą minąć miesiące albo i rok, a ty wypłyniesz na powierzchnię, gdzie mieszka czas, i spojrzysz wstecz i natychmiast zobaczysz to wszystko, co utraciłeś, i nie ma nic poza czasem, a czas jest życiem. Są dni przed tobą. Przysięgasz, że lepiej wykorzystasz te, które pozostały. Jest to kłamstwo.

Jest w tej książce coś wyjątkowego. Bo choć nie ma w niej wartkiej fabuły i mocnych dialogów, a akcja toczy się wręcz ślamazarnie wolno, to jednak coś nie pozwala jej odłożyć i przestać czytać. I przez chwilę myślałem, że chodzi o to, że początkowo czekałem, aż w końcu coś się wydarzy, że już za chwilę będzie nagły zryw, wydarzenie, które mną wstrząśnie. Ale to nie przyszło, a książka wciąż przyciągała. Dopiero potem zrozumiałem, że chodzi tu o specyficzny i przejmujący smutkiem klimat, który towarzyszy jej od pierwszej strony.

Ziemia przeklęta - Phillip Lewis - czytoholik

Cicha refleksja

Uświadom sobie bezpośredniość danej chwili i żyj, i zapisuj słowa, i bądź świadkiem, podczas gdy czas przelewa się przez ciebie, aż całkiem rozpuści i ciebie, i twoją duszę w pustce i niekończącej się ciszy, którą jest śmierć.

Ostatecznie czas to nic innego jak ludzka eksplikacja piekła. W rzeczywistości ani czas, ani piekło nie istnieją, ale czas ukradnie ci duszę w sposób, w jaki piekło nigdy by nie mogło.

W książce tej zaznaczyłem wiele fragmentów, by wrócić do nich później. Część z nich umieściłem w tej notce. Każdy z tych cytatów w jakiś sposób mnie poruszył, dotknął drobnej cząstki mnie, o której być może nawet nie miałem pojęcia, co również poczytuję tej powieści za plus. Jednak nie jest to pozycja dla każdego. Jeśli lubujesz się głównie w powieściach akcji, szukasz czegoś lekkiego jako odskoczni od codzienności, to „Ziemia przeklęta” Cię rozczaruje. I muszę też przyznać, że choć jest to książka, która ma w sobie coś wartościowego, to jednak nie jest to kingowe gawędziarstwo, którego się spodziewałem po zachęcie Sylwii. Niemniej, cieszę się, że po tę powieść sięgnąłem. A na koniec zostawię ten wymowny i cholernie mocny fragment. Niech będzie zachętą lub wręcz przeciwnie. Jak wolisz.

Niektórzy z nas, jak przypuszczam, przeżywają życie właśnie w taki sposób, powoli umierając, czasami tak powoli, że jest to niemal niezauważalne dla kogokolwiek poza nami. Inni nie mają tyle szczęścia. Wpadają w niemożliwą ciemność, jaką jest śmierć, jeszcze zanim zdążą choćby zakwitnąć. A jednak wszyscy przeżywamy nasze życie tak pewni jutra.

Podsumowanie: Czy to holik?

czy to holik

Niezupełnie. „Ziemia przeklęta” to książka specyficzna. Akcji w niej jak na lekarstwo, ale klimat sprawia, że coś nie pozwala jej odłożyć na półkę. Może Cię poruszyć swym głębokim smutkiem albo może sprawić, że ze znudzeniem rzucisz ją w kąt. Prosta opowieść o (nie)radzeniu sobie z życiem, oczekiwaniami i marzeniami. O trudnej konfrontacji z rzeczywistością. I o skomplikowanej relacji ojciec-syn, w której nie ma happy-endu. Początkowo uczucia miałem mieszane, ale im więcej czasu mija od dnia, w którym ją przeczytałem, tym bardziej ją doceniam. A zatem: warto.

Ocena czytoholika: 4 / 5

Masz inne zdanie na temat tej książki? Podziel się nim w komentarzu 🙂

czytoholik

Człowiek wielu zainteresowań, pełen zapału i optymizmu. Prywatnie pasjonat nowych technologii, historii II Wojny Światowej oraz zapalony czytelnik kochający książki. Po godzinach zacięty gracz w squasha i futsal.