Siła rozumu - Oriana Fallaci
Tytuł: Siła rozumu
Gatunek:
Kolekcja:
Ocena:
Wydawnictwo:
Liczba stron: 308
Data wydania: 2003
Z tej serii również:
Wściekłość i duma - Oriana Fallaci1

„Siła rozumu” to kontynuacja napisanej dwa lata wcześniej książki-apelu Oriany Fallaci pt. „Wściekłość i duma„. Pierwsza część była krzykiem rozpaczy i bólu po atakach islamskich terrorystów na wieże WTC. Przepełnionym emocjami wezwaniem Europy do opamiętania. Druga część jest pisana bardziej na chłodno i to jej duża zaleta. Fallaci zdecydowała się napisać kolejną książkę pomimo ostrego ataku na jej osobę po publikacji „Wściekłości i dumy„. A może zrobiła to właśnie z powodu tego ataku. Wyśmiewanie, publiczne oskarżenia, palenie jej wizerunków oraz groźby śmierci. A jednak nie dała się złamać, bo jak sama stwierdziła: „strach jest grzechem”.

Pisząc „Siłę rozumu” Fallaci wystawiła się na kolejny etap ataków. Ta jedna z najbardziej znanych dziennikarek XX wieku, dla wielu ikona feminizmu oraz środowisk lewicowych, znana z niezwykle ciętego i precyzyjnego języka, zawsze walcząca o wolność słowa i poglądów, została niecodziennie zaatakowana, gdy zaczęła pisać o islamie. Pisała prawdę, choć trudną i bolesną. Prawdę, której wielu poznać nie chciało albo którą wielu odrzucało. Odważyła się otwarcie pisać o tym, o czym wielu wiedziało, ale w imię politycznej poprawności nie chciało przyznać. Ale w swej książce Fallaci znaczniej mocniej niż na krytyce islamu skupia się na wytykaniu europejskim liderom i politykom ich głupoty, fałszu i zakłamania.

Rozum uwidocznił prawdy, których nie uwidoczniały emocje i które dziś mogę głosić bez niedomówień. Na przykład zadając sobie pytanie: cóż to za demokracja, która zabrania odmiennego zdania, karze za nie, przemienia je w zbrodnię? Cóż to za demokracja, która zamiast słuchać obywateli zamyka im usta, wydaje ich wrogowi, naraża ich na nadużycia i przemoc? (…) Cóż to za demokracja, w której mniejszość liczy się bardziej od większości, a licząc się bardziej od większości szarogęsi się i szantażuje?!? To antydemokracja, mówię ci. To łgarstwo, bujda. I cóż to za wolność, która zakazuje myśleć, mówić, iść pod prąd, buntować się, przeciwstawiać się temu, kto nas najeżdża albo zmusza do milczenia?

Poza zdecydowaną krytyką działań polityków zachodniej Europy, Fallaci ponownie przedstawia wiele argumentów przeciw niekontrolowanemu przyjmowaniu migrantów z krajów arabskich. Zwraca uwagę na szereg wypowiedzi islamskim imamów, przywódców czy po prostu znanych osobistości z tych kręgów. Przytacza fragmenty swoich rozmów z nimi oraz ich wypowiedzi dla innych przedstawicieli mediów. A niektóre z nich są zatrważające. Jeden z przedstawicieli islamskiej myśli o podbiciu Europy (George Habasz – przywódca Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny) powiedział w latach 70-tych:

„Nasza rewolucja to moment w rewolucji światowej. Nie ogranicza się do odbicia Palestyny. Należy być szczerym i przyznać, że chcemy doprowadzić do wojny takiej, jak wojna w Wietnamie. Ponieważ chcemy drugiego Wietnamu. I to dotyczy nie tylko Palestyny, ale i wszystkich krajów arabskich. Palestyńczycy należą do Narodu Arabskiego. A więc jest konieczne, aby cały Naród Arabski przystąpił do wojny przeciwko Ameryce i Europie. Żeby przeciwko Zachodowi rozpętał wojnę totalną. I on ją rozpęta. Ameryka i Europa muszą wiedzieć, że jesteśmy dopiero na samym początku. Że najlepsze dopiero się zacznie. Że odtąd nie będzie już dla nich wytchnienia”. A potem: „Przesuwać się krok po kroku, milimetr po milimetrze. Rok po roku. Dekada po dekadzie. Zdeterminowani, uparci, cierpliwi. Oto nasza strategia. Strategia, którą zresztą rozszerzymy”.

Kolejny cytat:

Ale, przede wszystkim, wystarczy przypomnieć to, co Boumedienne (przez którego Ben Bella został złożony z urzędu w wyniku zamachu stanu trzy lata po odzyskaniu przez Algierię niepodległości) powiedział w roku 1974 na Zgromadzeniu Narodów Zjednoczonych: „Pewnego dnia miliony ludzi opuszczą półkulę południową, aby wedrzeć się na półkulę północną. I z pewnością nie jako przyjaciele. Ponieważ wedrą się, aby dokonać podboju. I podbiją ją, zaludniając swoimi dziećmi. To brzuchy naszych kobiet dadzą nam zwycięstwo”.

Tego typu cytatów w książce jest więcej. Rzucają one odmienne światło na wydarzenia rozgrywające się w ostatnich latach w Europie. W książce odnaleźć można także wiele innych ciekawych fragmentów, jak choćby te dotyczące rozmowy Oriany Fallaci z Cassiusem Clayem, znanym jako Muhammad Ali. Ukazują one tego chyba najbardziej znanego boksera na świecie w niezwykle niekorzystnym świetle. Ale szczegółów nie będę zdradzał, zachęcam do przeczytania.

Podobnie jak w przypadku pierwszej części, tak i „Siła rozumu” napisana jest w formie listu do włoskiego przyjaciela-wydawcy Fallaci, choć w tej części adresat listu nie jest tak mocno wyartykułowany. Można przez to odnieść wrażenie, że list jest pisany do każdego czytelnika. A czyta się tę książkę ciężko. Ale nie z powodu stylu pisarskiego autorki czy też poziomu jej umiejętności. Co to, to nie. Ciężko, bo historie i przykłady zawarte zmuszają do myślenia, do spojrzenia na niektóre sprawy wbrew ogólnie przyjętym (czy też narzuconym) narracjom. Ciężko, bo nieraz zmuszają do samokrytyki, bo wywołują bezsilność i gniew. Ciężko, ale warto.

Ergo, ludzie już nie myślą. Albo myślą bez pomocy własnej głowy.

Trudno się z Fallaci nie zgodzić, gdy zawzięcie woła i apeluje do czytelników, by zaczęli posługiwać się rozumem. By odważyli się przeciwstawić tym, którzy co dzień mówią im jak mają myśleć. Niejako programując ich, tworząc jednolitą masę, pozbawioną własnych przemyśleń i marzeń, masę, którą można łatwo kontrolować i której członkowie przerażeni są tym, że mogliby wypaść z szeregu. Wychylić się z własnym zdaniem, to jak skazać się na ostracyzm, na społeczny niebyt. Nieraz mam wrażenie, że żyjemy w czasach, w których wiele rzeczy postawionych jest na głowie. W świecie, w którym powszechnie znane pojęcia mają jakby odwrotne znaczenia. Gdzie tzw. bojownicy o wolność słowa kneblują usta tym, którzy się z nimi nie zgadzają i atakują ich nazywając ich różnego rodzaju -fobami i -istami. Gdzie walczący z tzw. hejtem, zawzięcie i z nieskrywaną satysfakcją atakują słownie innych. Gdzie ofierze wmawia się winę, a winnego ukazuje się jako ofiarę. Gdzie zwyczajna normalność jest w odwrocie, a na sztandarach niesione są przesadna ekstrawagancja i nieustanne dążenie do bycia odmiennym od reszty. Wreszcie, gdzie prawda przestała być sobą.

Żeby ugotować jajko, zagotować wodę, musiałeś używać węgla, czyli rozpalać ogień. Musiałeś także za pomocą miecha ręcznego podtrzymywać palący się węgiel. Dzisiaj nie. Przekręcasz gałkę kuchenki elektrycznej albo gazowej, a ona sama się włącza. Bez zapałki. I sama się pali, co byłoby wielką zdobyczą, gdybyś czas, który oszczędzasz, wykorzystał na myślenie. Na przykład na zastanowienie się nad tym, co widzisz, co słyszysz, co czytasz. Abyś wykorzystał swój mózg na polu idei, świadomości, moralności. Abyś się spostrzegł, że coś w tym, co widzisz i słyszysz, i czytasz, jest nie tak, że kryje oszustwo albo obłudę, Ale nie, nie robisz tego, ponieważ… Ponieważ, mózg jest mięśniem. I jak każdy inny mięsień ma potrzebę bycia trenowanym. Nietrenowany rozleniwia się, drętwieje. Zanika, jak zanikają mięśnie moich nóg, kiedy przez całe miesiące siedzę przy tym stoliku, wciąż pisząc, wciąż studiując… A zanikając staje się mniej inteligentny, nawet głupi. Stając się głupim, zatraca zdolność rozumowania, osądzania i wydaje się na łup cudzej myśli. Powierza się już gotowym rozwiązaniom, decyzjom już podjętym, myślom już wypracowanym, opakowanym, gotowymi do użycia. Receptom, których jak wag elektronicznych albo kuchenek gazowych, albo komputerów dostarcza mu indoktrynacja poprzez Politycznie Poprawne formułki. Formułkę pacyfizmu. Formułkę imperializmu. Formułkę czułostkowości. Formułkę roztkliwiania się. Formułkę rasizmu, formułkę ekumenizmu. Formułkę, a nawet przepis na konformizm, czyli na tchórzostwo, W taki sposób, że on nie zdaje sobie z tego sprawy. Faktem jest, że nie może zdać sobie z tego sprawy. Te formułki i te recepty są bezbarwnymi, pozbawionymi smaku, bezbolesnymi truciznami: sproszkowanym arszenikiem, którym karmi się od zbyt dawna.

W sposób niezwykle mocny Fallaci rozlicza się także z nurtem politycznym, z którym przez latach była kojarzona. Pokazuje w ten sposób, że przynależność do jakiejś grupy czy formacji, czy nawet nurtu nigdy nie zwalnia od krytycznego spojrzenia na swoje środowisko. Nigdy nie zwalnia od używania rozumu.

Lewica jest Kościołem. I nie jest Kościołem przypominającym Kościoły, które wyszły z chrześcijaństwa, czyli w jakiś sposób są otwarte na wolną wolę, lecz Kościołem przypominającym Islam. Zupełnie tak jak Islam utrzymuje, że jest wybranką Boga stojącego na straży Dobra i Prawdy. Jak Islam nie uznaje nigdy własnych win ani własnych błędów. Uważa się za nieomylną, nigdy nie prosi o wybaczenie. Jak Islam żąda świata na swój obraz i podobieństwo, społeczeństwa zbudowanego na wersetach jej proroka Karola Marksa. Jak Islam wtrąca w niewolę swoich własnych wyznawców, zastrasza ich, przemienia w idiotów, nawet jeśli są inteligentni. Jak Islam nie akceptuje tego, że myślisz odmiennie i jeśli myślisz odmiennie, nienawidzi cię.

Podsumowanie: Czy to holik?

Prawie. „Siła rozumu” to niezwykle cenna i potrzebna książka, w której autorka posługując się językiem bezkompromisowym i zdecydowanym przeciwstawia się zakłamaniu i głupocie polityków. Przeciwstawia się źle rozumianej tolerancji. Przedstawia fakty niewygodne dla wszystkich piewców islamu jako religii pokoju. To książka, w której Oriana Fallaci wzywa, by na nowo zacząć myśleć, używać rozumu i nie godzić się na to, by inni mówili jak i co masz myśleć. Jedynym minusem „Siły rozumu” jest częste odwoływanie się do włoskich polityków i wydarzeń historycznych. Jest to zrozumiałe, jako że Fallaci była Włoszką, jednak dla czytelników z innych krajów niektóre fragmenty mogą być niezupełnie czytelne.

Ocena czytoholika: 4,5 / 5

Masz inne zdanie na temat tej książki? Podziel się nim w komentarzu 🙂

czytoholik

Człowiek wielu zainteresowań, pełen zapału i optymizmu. Prywatnie pasjonat nowych technologii, historii II Wojny Światowej oraz zapalony czytelnik kochający książki. Po godzinach zacięty gracz w squasha i futsal.