Poza kontrolą - Kathryn Croft
Tytuł: Poza kontrolą
Kolekcja:
Ocena:
Wydawnictwo:
Liczba stron: 386
Data wydania: 2014

Lubię czytać autorów sprawdzonych – takich, którzy już nie raz i nie dwa dostarczyli mi świetną rozrywkę swoimi powieściami. Ale od czasu do czasu wychylam głowę poza tę moją nieco stwardniałą skorupkę i szukam czegoś nowego. Tak właśnie zdecydowałem się na przeczytanie thrillera Kathryn Croft – „Poza kontrolą”. Opis z okładki głosi: „Hipnotyzuje, intryguje i trzyma w napięciu do ostatniej strony”. Czy tak jest? No, cóż – niezupełnie.

Codzienny bezsensowny dramat

Callie w wieku 28 lat wychodzi za mąż. Jest szczęśliwa i pełna nadziei. W końcu uśmiechnęło się do niej szczęście. Od lat marzyła, by mieć rodzinę, chciała zostać żoną i matką. Jej marzenia ziściły się jednego dnia, bo wybranek jej serca, James, miał dwójkę synów, których wychowywał samotnie po tragicznej śmierci pierwszej żony. Callie z wielkimi nadziejami i zapałem wkroczyła w życie rodziny Harwellów wiedząc, że choć początkowo może być ciężko, to jednak szybko zjedna sobie chłopaków i spełni swoje marzenia o byciu matką. Zwłaszcza że James kocha ją na zabój, a ona kocha jego. Czy coś może pójść nie tak? A jednak.

Od pierwszego dnia, w którym Callie wprowadziła się do rodzinnego domu Harwellów wszystko zmierzało w całkowicie przeciwnym kierunku niż zaplanowała sobie to główna bohaterka. Synowie Jamesa jej nie zaakceptowali i nieustannie kopali pod nią dołki, poczynając od drobnych uszczypliwości aż po wrogie milczenie lub wściekłe wyzwiska rzucane pod nieobecność ojca. Z obawy przed wymazaniem z ich codzienności pamięci o ukochanej matce, synowie Jamesa rozpoczęli grę, której celem było zdyskredytowanie Callie i pozbycie się jej z domu. Choć byli jedynie nastolatkami, to jednak ich wyrachowanie i konsekwencja były nieprzejednane. Callie raz po raz pogrążała się w coraz większej depresji, nie przypuszczając nawet, że za kilka miesięcy znajdzie się w areszcie pod zarzutem morderstwa. A przecież chciała jedynie kochać i być kochaną…

Poza kontrolą - Kathryn Croft - czytoholik

Thriller, która prawie zabił mnie śmiechem

Parafrazując znane słowa przypisywane Gandhiemu, mógłbym napisać o głównej bohaterce tak: Najpierw wprawia Cię w zdumienie. Potem budzi irytację. Później wywołuje śmiech. Później nie przestajesz się śmiać. Naprawdę ciężko było mi uwierzyć, że ktoś może postępować tak, jak robiła to Callie. Będąc w dużym stresie, zmagając się ze swoimi niespełnionymi marzeniami i ciągłymi zaczepkami ze strony pasierbów zamykała się w sobie i otwierała na coraz szerzej nadciągającą rozpacz. To jeszcze rozumiem. Ale to w jaki sposób biegły jej myśli było dla mnie kompletną abstrakcją. A że narracja jest pierwszoosobowa, to czytelnik mógł szczegółowo poznać tor myślenia głównej bohaterki. Początkowo jedynie kiwałem głową ze zdumienia czytając kolejne strony, ale potem sposób postępowania Callie zaczął budzić we mnie coraz większą irytację.

Poza kontrolą - Kathryn Croft - czytoholik

W pewnym momencie chciałem już odłożyć książkę na półkę, bo zachowanie bohaterki przyjęło tak nieracjonalny obrót, że byłem przekonany, że dłużej już nie dam rady. Ale potem podszedłem do tego na wesoło. Zgadywałem, co za chwilę zrobi bohaterka, wymyślając najbardziej absurdalne możliwe kroki i (a jakże!) raz po raz miałem rację. Kolejne jej dialogi i poczynania śledziłem z wybuchami ironicznego śmiechu.  Co więcej, dialogi w powieści były momentami aż niewiarygodnie nierzeczywiste. Po kolejnej irracjonalnej rozmowie głównej bohaterki uznałem, że chyba wiem, kto pisał i redagował listy do redakcji Bravo w latach 90-tych. Musiała być to autorka „Poza kontrolą”. Wiem, że brzmi to złośliwie. Ale uwierzcie mi, skala tych mądrości była na takim właśnie poziomie.

Światełko w tunelu

Są jednak w powieści dwa elementy, które choć odrobinę ratują ten thriller. Po pierwsze czytelnik już na samym początku dowiaduje się, że Callie jest morderczynią, a potem następuje retrospekcja, dzięki której można poznać tło wydarzeń, które zaprowadziły bohaterkę do aresztu. Co więcej, nie wiadomo prawie do samego końca, kto padł ofiarą zabójstwa, co wzbudza delikatną ciekawość. Drugim pozytywem jest zakończenie mające w sobie element zaskoczenia. Za to należy się Kathryn Croft plusik. Jednak na tle reszty fabuły jest to niestety niewystarczające. Bo od thrillera wymagam, by wywoływał napięcie, a „Poza kontrolą” wywołuje jedynie napięcie mięśni brzucha podczas śmiechu 😉

Podsumowanie: Czy to holik?

Zdecydowanie nie. „Poza kontrolą” to, niestety, powieść do bólu przewidywalna i raczej mało wciągająca. Główna bohaterka raz po raz podejmuje niemądre decyzje, które przynoszą spodziewane i mało zaskakujące konsekwencje. Trudno było mi uwierzyć, że ktokolwiek mógłby zachowywać się w sposób, w jaki postępowała bohaterka. Na plus należy autorce zaliczyć odrobinę zaskakujący zwrot w finale powieści, ale to niestety za mało, by określić tę powieść intrygującą i hipnotyzującą. Jest to książka raczej z gatunku tych mało wymagających, które przeczytać można w jedno popołudnie i szybko o niej zapomnieć, bo fabuła nie jest zbytnio zawiła ani skrupulatnie dopracowana. Miałem zdecydowanie większe oczekiwania, zwłaszcza że inna powieść Croft pt. „Córeczka” swego czasu była chwalona w blogosferze i sieciach społecznościowych, dlatego spodziewałem się rasowego thrillera. Niestety powieść „Poza kontrolą” stała się mocnym kandydatem do tytułu najsłabszej książki, jaką przeczytałem w 2019 roku.

Ocena czytoholika: 2,5 / 5

Za możliwość przeczytania książki dziękuję
wydawnictwu Burda Media Polska sp. z o.o.

Masz inne zdanie na temat tej książki? Podziel się nim w komentarzu 🙂

czytoholik

Człowiek wielu zainteresowań, pełen zapału i optymizmu. Prywatnie pasjonat nowych technologii, historii II Wojny Światowej oraz zapalony czytelnik kochający książki. Po godzinach zacięty gracz w squasha i futsal.