i boję się snów - Wanda Półtawska
Tytuł: I boję się snów
Kolekcja:
Ocena:
Liczba stron: 206
Data wydania: 1962

Interesuję się tematyką II Wojny Światowej, dlatego też od czasu do czasu sięgam po książki związane z tym okresem, w tym także literaturę obozową. Każdorazowo to niezwykle trudne w odbiorze historie, bo dramat w nich opisany jest często nie do zniesienia. Ale pamięć o tych niewyobrażalnych ludzkich tragediach i bestialstwie sprawców musi przetrwać, by móc uniknąć w przyszłości podobnych koszmarów. Dlatego też sięgnąłem po „I boję się snów” Wandy Półtawskiej.

Sen, który przynosi ból

„I boję się snów” to wspomnienia Wandy Półtawskiej z lat, które spędziła w obozie koncentracyjnym w Ravensbrück. Jest to szczera, intymna relacja z wydarzeń, od których włos jeży się na głowie. We wstępie autorka pisze o tym, że po wyzwoleniu nie umiała się odnaleźć w codziennym życiu i nieustannie dręczyły ją koszmary. Za namową starej znajomej zdecydowała się na spisanie swoich arcybolesnych wspomnień, by w ten sposób móc się uwolnić od ich niszczącej siły. Tak też zrobiła i przyniosło jej to pewną ulgę. Ale nie planowała ich wydania ze względu na zbyt osobisty charakter tego pamiętnika. Zbiór wspomnień przeleżał ponad 15 lat w szufladzie. Jednak z czasem Półtawska dała się przekonać, że warto, by opowieść o tym, co przeżyła, ujrzała światło dzienne. I chylę czoła przed autorką, że zdecydowała się to zrobić. Bo pamięć o odwadze i sile ducha w tych nieludzkich czasach musi żyć dalej.

Wanda Półtawska należała w obozie do więźniarek politycznych. Właśnie z grona tych kobiet wybrano ponad 70, na których wykonywano eksperymenty medyczne. Do tej grupy zaliczała się również autorka „I boję się snów”. Opis „zabiegów” wzbudzał we mnie przerażenie. Bo o ile sama rzeczywistość obozowa była już nieludzka, to jak określić zachowania lekarzy – ludzi, którzy rzekomo mają służyć innym – decydujących się na infekowanie zdrowych kobiet zarazkami nieznanego pochodzenia lub wycinaniem fragmentów kości? Gdzie znajdowała się granica bestialstwa, której Niemcy w czasach nazistowskich nie byliby w stanie przekroczyć? Jak to w ogóle możliwe, że to szaleństwo dobrnęło do takiego poziomu? Nie wiem. To przekracza zdolności mojej wyobraźni.

I boję się snów - Wanda Półtawska - czytoholik

Odwaga wśród beznadziei

Pośród tych dramatów niezwykle mocno wzruszał mnie i wzbudzał mój podziw hart ducha autorki i jej współtowarzyszek niedoli. Opór, bunty, niezłomność ducha, przywiązanie do wartości, wierność swoim ideałom pomimo tego, że dookoła nie było już nadziei. Półtawska opisuje heroiczne zachowania kobiet, które odkładały chleb z niezwykle skromnych racji, które otrzymywały, by podzielić się z innymi. Przytacza historie więźniarek, które z narażeniem życia opiekowały się tymi, na których wykonywano eksperymenty medyczne. Pisze o dziesiątkach sytuacji, w których niezłomność i potęga ludzkiego ducha osiągały niewyobrażalne poziomy. A wszystko to, bo przecież tak było trzeba. Dla wielu tych kobiet bohaterstwo i prawdziwe męstwo były czymś zupełnie naturalnym. I to jeszcze w warunkach, w których podłość ludzka wzbiła się na wyżyny. Niesamowite.

Koszmar, który trwa

Silne wzburzenie ogarnęło mnie, gdy przeczytałem historię autorki zawartą już w posłowiu. Bo Wanda Półtawska opowiada tam, jak w 50-tą rocznicę wyzwolenia obozu pojechała na oficjalne uroczystości. Nie było na nich polskiej rządowej delegacji, mimo tego, że w obozie więziono 40 000 tysięcy Polek. A były delegacje innych państw, choć więźniarek pochodzących z tamtych krajów było w Ravensbrück znacznie mniej. Ale to jeszcze nic. Nie pozwolono na uhonorowanie tych tysięcy Polek, które przeszły piekło, bo na tablicy, którą przygotowała Półtawska wraz z towarzyszkami nie było informacji, że w obozie były również Żydówki. No, błagam. Jak gdyby ktoś zapomniał, że ten dramat nie dotyczył jedynie Żydów, choć mam smutne wrażenie, że niejako „zawłaszczyli” tę tragedię. Wychodzi na to, że Finkelstein miał rację pisząc swoje „Przedsiębiorstwo holokaust„. Smutne. I oburzające. (*Ostatecznie tablica została wmurowana, ale dopiero rok po obchodach 50-tej rocznicy wyzwolenia obozu.)

Podsumowanie: Czy to holik?

„I boję się snów” Wandy Półtawskiej to intymna, bolesna historia pobytu autorki w niemieckim obozie koncentracyjnym w Ravensbrück. Szczera relacja codziennie przeżywanego na nowo dramatu, a przy tym piękna opowieść o potędze i niezłomności ludzkiego ducha. Polecam bardzo mocno. Bo jak głosi tablica upamiętniająca więźniarki z Ravensbrück: „Jeżeli echo ich głosów zamilknie – zginiemy”.

Ocena czytoholika: 4,5 / 5

Masz inne zdanie na temat tej książki? Podziel się nim w komentarzu.

czytoholik

Człowiek wielu zainteresowań, pełen zapału i optymizmu. Prywatnie pasjonat nowych technologii, historii II Wojny Światowej oraz zapalony czytelnik kochający książki. Po godzinach zacięty gracz w squasha i futsal.