Gra w nigdy
Tytuł: Gra w nigdy
Kolekcja:
Ocena:
Wydawnictwo:
Liczba stron: 432
Data wydania: 2019

Mam ogromny sentyment do Deavera i bardzo szanuję go jako pisarza. Zapewnił mi całe mnóstwo godzin wspaniałej rozrywki przy cyklu o Lincolnie Rhyme’ie, czy Kathryn Dance. Także inne jego powieści, niewchodzące w żaden cykl, to bardzo dobre thrillery. Jednak w ostatnich latach miałem wrażenie, że coś niedobrego dzieje się z twórczością amerykańskiego pisarza. Najnowsze tomy z Rhymem i Amelią Sachs w rolach głównych były coraz słabsze, przegadane i pozbawione większego dreszczyku. Pomyślałem, że Deaver trochę się wypalił, dlatego ciekaw byłem, czy nowa seria czytelnicza – z Colterem Shawem w roli głównej – nie jest aby próbą przerwania impasu, w jakim – w mojej ocenie – znalazł się autor. „Gra w nigdy” kusiła mnie, ale wiązałem z nią również spore obawy. Czy Deaver wróci na właściwe tory? Czy może jednak dalej znajduje się w nie najwyższej formie? Po przeczytaniu najnowszej powieści tego pisarza wciąż pozostaję nieprzekonany i pełen wątpliwości. Niestety.

Dolina Krzemowa i jej mroczne tajemnice

Akcja rozgrywa się w Dolinie Krzemowej, świecie gier i nowych technologii. W miasteczku zamieszkanym głównie przez twórców gier wideo w tajemniczych okolicznościach znika 19-letnia dziewczyna. Zdesperowany ojciec, widząc opieszałość policji, wyznacza nagrodę za pomoc w jej odnalezieniu. Zgłasza się do niego Colter Shaw, wolny strzelec, zawodowy łowca nagród. Shaw to człowiek dobrze strzegący swojej przeszłości, ale i już znany w środowisku poszukiwaczy osób zaginionych. Nie jest typowym detektywem ani nie ma żadnych związków ze służbami mundurowymi. Specjalizuje się jednak w rozwiązywaniu zagadek i chłodnej analizie faktów.

Gra w nigdy - Jeffery Deaver - czytoholik

Główny bohater szybko przekonuje się, że w sprawę zaginięcia dziewczyny zamieszany jest ktoś z branży gamingowej. W dodatku wszystko wskazuje na to, że sprawca realizuje scenariusz z gry o tytule Szeptacz. I choć Shaw po krótkim czasie odnajduje dziewiętnastolatkę, to jednak giną kolejne osoby. A porywacz staje się coraz bardziej brutalny. Tropy plączą się i Colter staje przeciw potężnym siłom potentatów na rynku gier wideo. W poszukiwaniu prawdy przyjdzie mu zmierzyć się ze sprawcą pozbawionym skrupułów i mającym ukryte cele swojego działania. A i Shaw niesie ze sobą wiele tajemnic z przeszłości, które będą chciały wyjść na światło dzienne.

Colter Shaw – bohater (zbyt) idealny

Raczej trudno jest zachwycać się książką, w której nie polubiło się głównego bohatera. Colter Shaw jest trochę za bardzo idealny, a przez to trochę nijaki. Choć skrywa tajemnice z przeszłości, to jednak nie do końca byłem zaciekawiony ich rozwikłaniem. Podobne odczucia miałem w przypadku Wilde’a – najnowszej sztandarowej postaci wykreowanej przez Harlana Cobena. Tam również bohater ma tajemniczą przeszłość i żyje w zażyłej relacji z naturą. I, niestety, również nie przypadł mi do gustu 😉

Gra w nigdy - Jeffery Deaver - czytoholik

Wracając do Shawa, początkowo jego metody prowadzenia poszukiwań wydały mi się ciekawe. Do każdej sytuacji bądź wątpliwości stara się podchodzić stosując żelazną logikę. Rozważa procentowy udział każdej możliwości w ocenie danego scenariusza bądź sytuacji. Ale w przypadku niektórych wydarzeń wydało mi się to niepoparte stanem faktycznym, a jedynie przeczuciami, które z logiką nie mają zbyt wiele wspólnego. W dodatku Colter poza tym, że wyróżnia się nieprzeciętną inteligencją, jest także przystojny, prawy, wszechstronnie uzdolniony i wysportowany. Ot, żywy ideał.

Nigdy nie mów nigdy

Deaver słynie z niezwykle dogłębnego rozeznania tematyki, która stanowi główne tło rozgrywających się wydarzeń. Niezależnie czy pisze o branży jubilerskiej, tatuażach, zagrożeniach komputerowych, kwestiach związanych z energetyką – zawsze fabuła wypełniona jest po brzegi detalami z danej dziedziny, które bardzo wzbogacają tekst. „Gra w nigdy” też skonstruowana jest w podobny sposób, ale – znając poprzednie książki tego autora- tu ten research jest jakby słabszy i mniej dopracowany. Ale to już czepialstwo z mojej strony wynikające z tęsknoty za Deaverem w najwyższej formie.

Poza tym irytowały mnie powtarzające się wtrącenia, zapisane kursywą, a przedstawiające myśli przebiegające przez głowę głównego bohatera. W większości są to pouczenia, których udzielił mu za młodu ojciec, a które Colter Shaw wspomina raz po raz. Przykładowo brzmi to tak: „Nigdy nie zabijaj zwierzęcia, z wyjątkiem trzech powodów: dla mięsa albo skóry, w obronie własnej albo z litości„; „Nigdy nie mierz do celu, jeżeli nie jesteś gotowy nacisnąć spustu albo wypuścić strzały„; „Nigdy nie zapominaj, że otacza cię trzysta sześćdziesiąt stopni zagrożenia„. Jest to zabieg znany u Deavera, korzysta z niego również w serii o Lincolnie Rhyme’ie, gdy wprowadza myśli Amelii Sachs. I choć tytuł brzmi: „Gra w nigdy”, to jednak tych zdań-przewodników życiowych rozpoczynających się od „nigdy” było dla mnie za wiele, a kilka z nich brzmiało dość groteskowo.

Podsumowanie: Czy to holik?

Przesuń w lewo, by sprawdzić 🙂

Nie. „Gra w nigdy” to thriller poprawny i mogący się podobać, jednak trudno go zaliczyć do najlepszych książek tego gatunku. Ba! Nie sposób zakwalifikować go nawet do najlepszych powieści Deavera, który zasłynął cyklem o Lincolnie Rhyme’ie, rozpoczętym przez genialny tom pt. „Kolekcjoner kości”. „Gra w nigdy” momentami wzbudza zaciekawienie, fabuła jest skomplikowana i wielowątkowa. Jednak nie polubiłem głównego bohatera, Coltera Shawa – łowcę nagród, który wydał mi się zbyt idealny, a przez to mało wyrazisty. Choć jest to pierwszy tom serii, to póki co nie pałam wielkim entuzjazmem i raczej nie sięgnę po kolejne części. Chociaż – kto wie? Nigdy nie mów nigdy 😉

Ocena czytoholika: 3,5 / 5

P.S. Po nieco bardziej przychylne recenzje tej książki sięgnijcie na stronę Sylwki albo Kamila 🙂

Masz inne zdanie na temat tej książki? Podziel się nim w komentarzu 🙂

czytoholik

Człowiek wielu zainteresowań, pełen zapału i optymizmu. Prywatnie pasjonat nowych technologii, historii II Wojny Światowej oraz zapalony czytelnik kochający książki. Po godzinach zacięty gracz w squasha i futsal.