Życie na pełnej petardzie - ks. Jan Kaczkowski
Tytuł: Życie na pełnej petardzie, czyli wiara, polędwica i miłość
Gatunek:
Kolekcja:
Ocena:
Wydawnictwo:
Liczba stron: 248
Data wydania: 2015

„Życie na pełnej petardzie, czyli wiara, polędwica i miłość” to wywiad – rzeka z księdzem Janem Kaczkowskim. Książka ta jest przy tym niejako jego biografią, a w dodatku pozwala zrozumieć sposób myślenia i motywy działania tego wyjątkowego kapłana. Wywiad został przeprowadzony w przeciągu kilku miesięcy przez Piotra Żyłkę.

„Życie na pełnej petardzie” to książka, która pozostaje w głowie. Drąży, zmusza do myślenia, nie pozostawia obojętnym. Ks. Kaczkowski imponuje w niej dystansem do siebie, swojej choroby i nieuniknionej śmierci. Bez wątpienia to, co autor ma do opowiedzenia – jego przesłanie – jest niezwykle ciekawe i mądre.

Książkę czyta się dobrze, można wręcz powiedzieć, że przelatuje się ją szybko, jak to zwykle bywa z książkami – wywiadami. Ale w wielu miejscach warto jednak się zatrzymać, bo odpowiedzi ks. Kaczkowskiego zmuszają do refleksji, do zadawania sobie trudnych pytań i poszukiwania na nie głębokich i prawdziwych odpowiedzi. To jest wielkie bogactwo tej książki. Co również warto zaznaczyć, „Życie na pełnej petardzie” to nie jest pean na cześć ks. Jana. Choć z książki wyłania się obraz człowieka, który zmagał się z ogromnym cierpieniem i chorobą i pomimo tego zachował pogodę ducha i poczucie sensu, to nie tylko na tym skupiała się moja uwaga podczas czytania. Przede wszystkim mądrość bijąca z jego słów, nauka, która po nim pozostała, będąc niejako jego dziedzictwem – właśnie to najmocniej przemawia z kart tego wywiadu – rzeki.

Z niektórymi poglądami ks. Kaczkowskiego się nie zgadzam, jeszcze za jego życia niektóre z jego działań wprawiały mnie w zakłopotanie. Jednak głębsze poznanie jego światopoglądu i opinii możliwe dzięki tej książce dało mi sposobność na spojrzenie na jego postać z innej perspektywy. W wielu tematach jego wypowiedzi są bezkompromisowe, zdecydowane i jednoznaczne. Choć w niektórych mediach za życia kreowany był na krytyka Kościoła Katolickiego w Polsce, to były to jednak opinie na wyrost. Z książki wyłania się postać księdza głęboko wierzącego, konserwatywnego tradycjonalisty, który głęboko umiłował Eucharystię i zdawał sobie sprawę z powagi roli księdza w życiu wiernych. Gdy krytykował, to wytykał jedynie postawy godne potępienia, które nie mogą być chowane pod dywan. W swojej krytyce zawsze był wyważony i dokładny, by napiętnować błędy i zło, a nie człowieka.

Trochę cytatów, które pozwolą Ci zapoznać się z charakterem książki i być może zachęcą Cię do przeczytania:

Uwaga spoiler!

Niektórzy mówią, że jako cierpiący muszę łączyć swoje cierpienie z cierpieniem Jezusa. Nie jest to dla mnie przekonujące, a wręcz wydaje mi się nielogiczne, choć nikomu nie bronię prób wykorzystywania własnego dyskomfortu ku chwale zbawienia. Inni z kolei już całkiem głupio mówią, że kogo Pan Bóg kocha, temu krzyżyki zsyła. To wierutna bzdura. W moim przekonaniu cierpienie fizyczne ma zerową lub minimalną wartość etyczną. Po to Bóg dał nam rozum, po to dzięki temu rozumowi rozwijamy medycynę, żebyśmy z cierpieniem fizycznym walczyli.

Chrześcijaństwo nie jest religią cierpiętników. Bóg zbawił świat przez własne cierpienie. On, wielki Bóg w człowieczym ciele, wziął na siebie całe cierpienie świata. Ale naprawdę: Bóg nie potrzebuje naszego bólu, żeby jeszcze doskonalej zbawić świat. Dobrze wiemy, że wystarczyłaby jedna kropla krwi Chrystusowej, żeby cały świat był zbawiony. Świat już jest odkupiony i zbawiony!

Powtórzę: w sprawach zasadniczych jedność, w drugorzędnych wolność, a nad wszystkim miłosierdzie.

Ktoś śmiesznie ubrany stoi za ławką, podnosi andrut, wszyscy przed świętym waflem padają na kolana. Albo to należy zlekceważyć i pójść własną drogą, albo szukać dalej.

>>Panie Piotrze, mamy teraz dwie możliwości. Pierwsza jest taka, że usiądziemy, rozpłaczemy się i to nas całkowicie rozłoży na łopatki. Nawet jeśli oczekuje pan cudu długiego życia, to radziłbym skoncentrować się na tym odcinku, który jeszcze przed panem. Druga możliwość jest taka, że postara się pan niczego nie schrzanić, a naprawdę wszystko można schrzanić, także chorowanie. Zachęcam pana do tego, żeby pan tego chorowania nie schrzanił i wykorzystał swój czas jak najlepiej. Wiem, że jest panu trudno, ma pan prawo być zły, wściekły, wkurwiony. Ale jeżeli to pana zepchnie w czarną otchłań rozpaczy, to zło, które się pojawiło w formie guza w pana trzustce, odniesie podwójny sukces: zniszczy nie tylko pańskie życie, ale też pana jako osobę. Niech pan nie daje rakowi takiej satysfakcji<<.

Podsumowanie: Czy to holik?

Tak. To książka, którą zdecydowanie warto przeczytać, pozostawia ona w człowieku głęboki ślad i wielokrotnie zmusza do myślenia. Nie jest przy tym przepełniona fałszywymi „mądrościami”, zamiast tego jest napisana w sposób bezpośredni, szczery i do bólu prawdziwy. Postać ks. Kaczkowskiego z kart tej książki jawi się jako osoba mądra, odważna, pełna pasji i pozbawiona sztucznego dystansu. Słowa i nauka tego kapłana zawarta w „Życiu na pełnej petardzie” warta jest rozważenia, przemyślenia i w wielu przypadkach zastosowania w codziennym życiu.

Ocena czytoholika: 5 / 5

 

Masz inne zdanie na temat tej książki? Podziel się nim w komentarzu 🙂

czytoholik

Człowiek wielu zainteresowań, pełen zapału i optymizmu. Prywatnie pasjonat nowych technologii, historii II Wojny Światowej oraz zapalony czytelnik kochający książki. Po godzinach zacięty gracz w squasha i futsal.