Gdy kilka miesięcy temu zauważyłem, że jeden z moich ulubionych filmów z dzieciństwa ma swój książkowy pierwowzór, to byłem pewny, że muszę go przeczytać. Tak właśnie rzecz się miała z „Niekończącą się historią” Michaela Ende, której adaptacja kinowa nosiła nieco bardziej znany tytuł: „Niekończąca się opowieść”. Pan Koreander pokręcił głową. – Każda prawdziwa historia jest…