Rzeka tajemnic - Dennis Lehane
Tytuł: Rzeka tajemnic
Kolekcja:
Ocena:
Wydawnictwo:
Liczba stron: 496
Data wydania: 2001

Kolejne po „Wyspie tajemnic” spotkanie z Dennisem Lehanem. Zdaje się, że zaprzyjaźnimy się w najbliższym czasie nieco bardziej, bo „Rzeka tajemnic” to świetna i wciągająca pozycja, po którą zdecydowanie warto sięgnąć. Ok, wprawdzie takie zdanie powinienem napisać dopiero w podsumowaniu, ale cóż – uznałem, że w tym przypadku już na samym początku muszę podkreślić jakość powieści Lehane’a.

Wracając do początku. Trójka nastoletnich przyjaciół wychowuje się w ubogich i pełnych niebezpieczeństw dzielnicach Bostonu – Point oraz Flats. Słyną one z wysokiej przestępczości (zwłaszcza ta druga) oraz wielu problemów, które spotykają ich mieszkańców. Młodym chłopcom nie przeszkadza to jednak w częstej zabawie, pełnej ryzykownych zachowań i ciągłych wyzwań.

W trakcie jednego ze swoich wypadów dochodzi między nimi do kłótni. Jimmy rzuca wyzwanie, które jego przyjaciel Sean odrzuca. Pozostały z trójki chłopców, Dave, staje po stronie Jimmy’ego. Rozpoczyna się bójka, której następstwa wyryją głęboką bruzdę w życiu każdego z nich. Podczas ich kłótni podjeżdża ciemnobrązowy samochód, z którego wysiada mężczyzna podający się za policjanta. Groźbą zmusza Dave’a, by wsiadł do samochodu w celu odwiezienia go do domu. Pozostali dwaj wystraszeni chłopcy wzrokiem odprowadzają przyjaciela, który nie odjeżdża jednak do domu, a przepada bez wieści na kilka dni. Gdy wróci, nic już nie będzie takie samo…

Rzeka tajemnic - Dennis Lehane

Następnie akcja przyspiesza o 25 lat, by ponownie skrzyżować ze sobą losy trójki przyjaciół z dzieciństwa. Każdy z nich poszedł inną drogą. Jimmy wszedł na ścieżkę przestępstwa, zaliczył odsiadkę i zdecydował się na zmianę swojego życia. Sean został policjantem, którego życie osobiste było w rozsypce. Natomiast Dave wiódł życie z pozoru spokojne i szczęśliwe, jednak zmory przeszłości nie opuściły go nigdy. Od lat nie utrzymywali ze sobą kontaktu, do dnia, w którym ginie córka jednego z nich, a los łączy ich ponownie. Czy to możliwe, że dawny przyjaciel jest zamieszany w morderstwo?

„Rzeka tajemnic” to wciągający thriller, który wielokrotnie zmusza do myślenia. Postacie głównych bohaterów są skomplikowane, każdy z nich ma swoje mroczne tajemnice, których wyjścia na światło dzienne pieczołowicie strzeże. Zagadka śmierci młodej dziewczyny sprawiła, że przez sporą część książki zastanawiałem się, kto jest winien zbrodni. Czy jest to ta osoba, na którą początkowo wskazują wszelkie poszlaki? Czy jednak zagadkowa wersja zdarzeń podejrzanego jest prawdziwa? Takie i wiele innych pytań rodziły mi się w głowie w trakcie lektury powieści Lehane’a. Dodatkowym atutem książki było właśnie to, że odpowiedzi na stawiane przeze mnie pytanie okazały się nie być tak jednoznaczne, jak początkowo można było się spodziewać.

Ponadto wciąż zachwyca mnie styl pisania Lehane’a. Niewymuszony, pełen swobody i polotu, a dodatkowo niosący w sobie wiele wartości, zmuszając nieraz do refleksji. To w jaki sposób kształtuje bohaterów swoich książek, napełnia ich życiową mądrością, którą dzielą się z czytelnikami przekazując wiele ciekawych spostrzeżeń o życiu i świecie wokół nas. W dodatku niebanalne prowadzenie dialogów, często pełnych humoru i zabawnych docinek. Czytając „Rzekę tajemnic” nie miałem ani przez chwilę wrażenia, że gdzieś już z takimi sytuacjami bądź dialogami się spotkałem. Styl Lehane’a jest niezwykle oryginalny, na pewno w niedługim czasie sięgnę po kolejną jego powieść (będzie to zapewne „Gdzie jesteś, Amando?” albo „Brudny szmal”).

Kilka cytatów, by nie być gołosłownym i oddać tym samym hołd Lehane’owi:

Uwaga spoiler!

Los już wcześniej wykazywał się w życiu Dave’a Boyle’a inicjatywą, a jeśli nie los, to szczęście, chociaż przeważnie zasrane, nigdy też dotąd nie okazał się aniołem stróżem, a jeśli już, to wyjątkowo wrednym. Siedzi sobie taki los na obłoku i ktoś go pyta: „Nie nudzisz się dziś, losie?”. A los na to: „Kapinę się nudzę. Wiesz, wpadło mi do głowy, żeby pofiglować trochę z Dave’em Boyle’em, rozerwać się trochę. Co proponujesz?”.

Jeszcze nieświadom, jak krótko trwa sława i jak niepewna jest przyszłość. Jak prędko uleci, pozostawiając go z pustymi rękami i zasraną teraźniejszością, która nie niesie żadnych niespodzianek, nie stwarza żadnych powodów do nadziei, składa się jedynie z szarych, bezbarwnych dni, które zlewają się ze sobą tak niepostrzeżenie, że może minąć rok, a na ściennym kalendarzu w kuchni wciąż będzie czerniała ta sama marcowa data.

Matka jednak tym razem znowu nie umarła. Przetrwała zapalenie okrężnicy, napady cukrzycowe, niewydolność nerek, zawał serca, nowotwory złośliwe piersi i okrężnicy. Jej trzustka przestała pewnego dnia funkcjonować, po prostu spasowała, po czym po tygodniu zgłosiła się nagle na powrót do pracy, pełna świeżego zapału, więc lekarze nieustannie naciskali na Celeste, by pozwoliła im poddać badaniom ciało matki po jej przyszłym zgonie.

Lecz najgorsze nie dotyczyło ofiar – ostatecznie te już nie żyły, nieczułe na nowy ból. Najgorsze dotyczyło ich bliskich. Często zmieniali się w żywe trupy, ludzi podobnych do weteranów cierpiących na nerwicę frontową, ludzi, którzy do końca życia wegetują z wypaloną duszą i przypominają żywe istoty tylko tym, że w ich żyłach płynie krew, a ciała wypełniają organy wewnętrzne. Nieczuli na ból, obarczeni wiedzą, że najgorsze czasem naprawdę się zdarza.

Żyjemy w dziwnym świecie, prawda? Albo, na przykład, któregoś dnia ucieka ci autobus, kupujesz więc sobie drugą kawę i kupon totolotka, no, bo czemu nie? Okazuje się, że kupon wygrywa, i nie musisz już jeździć do pracy autobusami. Jeździsz lincolnem. Ale masz wypadek, w którym giniesz. A dlaczego? Bo pewnego ranka uciekł ci autobus.

Musisz wsiąść z powrotem na rower i pedałować dalej przez życie.

Podsumowanie: Czy to holik?

Prawie. „Rzeka tajemnic” to porywająca i ciekawa powieść, nad którą nie kryję zachwytów. Jednak do pełnego zadowolenia zabrakło mi jednego drobiazgu. Gdzieś około 3/4 książki autor zdradził szczegół, który nieco zbyt wcześnie pozwolił mi rozwiązać zagadkę morderstwa młodej dziewczyny. Choć z jednej strony to inne skrywane sekrety głównych bohaterów wydają się być nieco ważniejsze od tajemniczej śmierci, to jednak pozostawiło to we mnie drobny niedosyt. Dodatkowo nie potrafiłem się powstrzymać od porównania tej powieści z „Wyspą tajemnic” tego samego autora, która zdecydowanie bardziej wgniotła mnie w fotel, stąd pół oceny niżej.

„Rzeka tajemnic” to nie tylko świetna powieść. Na jej podstawie nakręcony został film w reżyserii Clinta Eastwooda, który widziałem kilka lat temu. Na szczęście nie zapadł mi on szczególnie w pamięć, bo czytając nie kojarzyłem, co wydarzy się dalej. Na podstawie oceny, jaką wystawiłem na Filmwebie stwierdzam, że książka jest zdecydowanie ciekawsza od jej kinowej adaptacji, pomimo świetnej obsady (m.in. Sean Penn, Kevin Bacon czy Tim Robbins).

Dodatkowo czytając pierwszą połowę „Rzeki tajemnic” dość mocno uderzało mnie skojarzenie tej książki z powieścią Lorenzo Carcaterry pt. „Uśpieni„. Grupa nastoletnich przyjaciół spędzająca większość czasu na ulicach dzielnic słynących z przestępczości. Jedna z zabaw kończy się dramatem, który wykuwa na ich psychice głębokie ślady. Następnie akcja przenosi się o kilkanaście/kilkadziesiąt lat do przodu, a związki pomiędzy przyjaciółmi z dzieciństwa mocno się rozluźniły. Każdy poszedł własną ścieżką, gdy los na nowo splata ich drogi. To tyle jeśli chodzi o podobieństwa, w dalszej części akcja biegnie w zupełnie innym, niespodziewanym kierunku. Warto przeczytać obie te powieści.

Ocena czytoholika: 4,5 / 5

Masz inne zdanie na temat tej książki? Podziel się nim w komentarzu 🙂

czytoholik

Człowiek wielu zainteresowań, pełen zapału i optymizmu. Prywatnie pasjonat nowych technologii, historii II Wojny Światowej oraz zapalony czytelnik kochający książki. Po godzinach zacięty gracz w squasha i futsal.