Wyspa tajemnic (wyspa skazańców) - Dennis Lehane
Tytuł: Wyspa tajemnic
Kolekcja:
Ocena:
Wydawnictwo:
Liczba stron: 302
Data wydania: 2003

Edward 'Teddy’ Daniels jest szeryfem federalnym, który udaje się z misją na tajemniczą wyspę, na której znajduje się nie mniej zagadkowy szpital psychiatryczny. Tak właśnie zaczyna się powieść „Wyspa tajemnic”, znana również jako „Wyspa skazańców” napisana przez Dennisa Lehane’a. Spopularyzowana została przez bardzo dobrą ekranizację pod pierwszym z tych tytułów w 2010 r. przez Martina Scorsese z Leonardo DiCaprio w roli głównej.

Na wyspie zaginęła jedna z pacjentek – Rachel Solando. Władze szpitala wzywają na pomoc dwóch szeryfów federalnych, by poprowadzili śledztwo mające na celu znalezienie kobiety. Po przybyciu na wyspę nic nie wydaje się być takie jak powinno. Teddy wraz ze swym kompanem, Chuckiem, natrafiają na opór pracowników szpitala, którzy pod pozorami współpracy skrywają tajemnice. Na dodatek wyspę nawiedza huragan, który więzi obu szeryfów i odcina im jedyną drogę powrotną na stały ląd. Sytuacja z każdą chwilą staje się coraz bardziej zagadkowa, a finalizacja śledztwa oddala się zamiast przybliżać. Teddy wpada na trop szeroko zakrojonej mistyfikacji, która sprawi, że niczego nie będzie już pewien…

Wyspa tajemnic - Wyspa skazańców

„Wyspa tajemnic” to wyjątkowa książka. Wciąga i pochłania świadomość czytelnika do głębi. No, przynajmniej z moją świadomością to zrobiła. Zostałem dosłownie porwany przez tę książkę, moje myśli biegły wyłącznie do niej, dopóki jej nie skończyłem. Za każdym razem, gdy zmuszony byłem ją odłożyć, moje zainteresowanie i skupienie były przez tę powieść przyciągane niczym magnes. Niesamowite uczucie. Prosta historia o śledztwie w sprawie zaginionej pacjentki przemienia się w niezwykle ciekawą i złożoną intrygę. Kto jest kim, co jest prawdą, a co jedynie podszeptem zagubionego umysłu?

Ale to nie tylko zasługa fabuły. Jestem również pod ogromnym wrażeniem stylu pisarskiego Lehane’a. Rzadko to dostrzegam czytając książki, bo często styl pisania autorów jest niezwykle zbliżony. Czasem mam nawet wrażenie, że bywa niemal identyczny i ciężko mi kogoś wyróżnić. Tymczasem Lehane robi to po mistrzowsku. Wspaniałe, bogate opisy, celne i oryginalne porównania, niezwykle barwne epitety czy ciekawe sentencje – po prostu mistrzostwo. Poniżej przykładowe cytaty, które mam nadzieję choć trochę oddają to, co mam na myśli:

Moim zdaniem piękno rzeczy istnieje w umyśle tego, który ją ogląda.

(…) przebudzenie to przecież niemal jak narodziny. Człowiek wynurza się pozbawiony historii, potem, przecierając oczy i ziewając, usiłuje na nowo sklecić swoją przeszłość, układa rozsypane okruchy życia w chronologicznym porządku, a na koniec zbiera siły, żeby stawić czoło teraźniejszości.

Nocne wichry często zapuszczały się do tej doliny i potępieńczo wyły wśród konarów drzew.

Dawno nie czytałem książki o tak mocnym i zaskakującym zakończeniu. Często sięgam po kryminały czy thrillery, które przez całą historię trzymają w napięciu i niepewności, by zaskoczyć swym nieprzewidzianym finałem. Ale w „Wyspie skazańców” to coś więcej niż zaskoczenie. To wręcz czytelniczy szok. Czytałem z rosnącym wyczekiwaniem, nieustannie dzieląc obawy i troski głównego bohatera, niemal odczuwając to samo co on. W pewnych sytuacja aż chciałem mu krzyknąć: 'Uważaj’ albo podpowiedzieć co ma zrobić. Aż nastąpił koniec. Zaskakujący, zdumiewający. Nie, to wciąż za słabe słowa żeby to oddać. Osłupiający – to tego wyrażenia szukałem.

Wyspa tajemnic
Najpierw książka, potem film – pamiętaj!

Przyznam, że przed przeczytaniem „Wyspy tajemnic” sam wyrządziłem sobie krzywdę. Chyba nigdy jeszcze tak nie ubolewałem nad tym, że najpierw obejrzałem film, a dopiero później czytałem książkę. To prawdopodobnie największy mój czytelniczy błąd 😉 Zazwyczaj staram się najpierw zapoznać się z wersją papierową, by później sięgnąć po ekranizację. Jednak czasem zdarza mi się obejrzeć najpierw film, zwłaszcza gdy nie wiem o istnieniu wersji książkowej, a dowiaduję się o jej istnieniu z napisów w trakcie seansu. Ale nigdy tego nie żałowałem aż tak, jak tym razem. Choć od obejrzenia filmowej adaptacji minęło już 6 lat, to mimo wszystko trochę z tej historii pamiętałem, przez co moje wrażenia były odrobinę słabsze niż mogłyby być. Żałuję. Mam nadzieję, że takich osób jak ja, jest niewiele. Apeluję do twórców filmu, by przed takimi ekranizacjami wyświetlać ogromny napis: „Uwaga! Zanim obejrzysz ten film, najpierw przeczytaj książkę!” 🙂 Może gdybym taki komunikat zobaczył, to w porę bym się zreflektował i zrobił to jak trzeba. Niestety wyszło inaczej. Ale i tak pozostaję od wczoraj pod niezwykle silnym wrażeniem „Wyspy tajemnic”.

Nasza ocena: Czy to holik?

TAK, tak, po stokroć tak! Czy po tym, co napisałem powyżej muszę pisać jeszcze jakieś uzasadnienie najwyższej oceny? Myślę, że wątpię 😉 „Wyspa tajemnic” to po prostu książkowy majstersztyk, jeden z najlepszych thrillerów jakie w życiu przeczytałem. Jeśli jeszcze nie czytałeś(-aś), to nie wahaj się ani chwili.

 

Masz inne zdanie na temat tej książki? Podziel się nim w komentarzu 🙂

czytoholik

Człowiek wielu zainteresowań, pełen zapału i optymizmu. Prywatnie pasjonat nowych technologii, historii II Wojny Światowej oraz zapalony czytelnik kochający książki. Po godzinach zacięty gracz w squasha i futsal.