Odporny
Tytuł: Odporny
Kolekcja:
Ocena:
Wydawnictwo:
Liczba stron: 448
Data wydania: 2014

„Odporny” to moje pierwsze spotkanie z Michaelem Palmerem, amerykańskim pisarzem, specjalizującym się w thrillerach medycznych. Po przeczytaniu wielu pozytywnych opinii o tym autorze, pomyślałem, że warto sięgnąć po którąś z jego książek. Zwłaszcza, że jestem fanem twórczości innego specjalisty tego gatunku – Robina Cooka. Ze sporymi oczekiwaniami chwyciłem więc czytnik w jedną dłoń, a kubek gorącej kawy w drugą i zanurzyłem się w świat wykreowany przez Palmera.

Tajemnicze Stowarzyszenie Stu Bliźnich wpada na przerażający i iście szatański pomysł, by osiągnąć swe kontrowersyjne cele. Grupa ta, zrzeszająca setkę wpływowych i bogatych, a przy tym niezwykle zdolnych fanatyków, odkrywa tajemniczy szczep bakterii, który nie może być leczony żadnymi antybiotykami. Po długim okresie badań opracowuje nikomu nieznany lek mający zwalczyć tę bakterię i w ten sposób wchodzi w posiadanie śmiercionośnej broni biologicznej, której nie zawaha się użyć, by zaszantażować władze Stanów Zjednoczonych. Dochodzi do pojedynczych zakażeń, które w niezwykle krótkim okresie czasu doprowadzają chorych do poważnego uszczerbku na zdrowiu i śmierci, a Stu Bliźnich kontynuuje swą makabryczną misję. Będąc w posiadaniu jedynej odtrutki, Stowarzyszenie naciska na rząd, by uległ jego żądaniom. Sytuacja wymyka się spod kontroli, gdy bakteria w nieoczekiwany sposób mutuje…

Czytając pierwsze strony powieści poczułem się bardzo mocno zaintrygowany. Owiane aurą tajemniczości stowarzyszenie, które działa według wskazówek swojego założyciela opracowanych w latach 40-tych XX wieku. Wyjątkowy szczep bakterii, który został nazwany przez prasę Mikrobem Sądnego Dnia. Do tego bardzo umiejętnie dawkowane emocje od początku książki sprawiły, że wsiąknąłem w nią na dobre. A w głowie wesoło tańczyła mi myśl, że oto poznałem autora, który zapewni mi w przyszłości jeszcze wiele rozrywek, bo wiedziałem, że Palmer ma w swoim repertuarze jeszcze wiele medycznych thrillerów. Szkoda jednak, że poczucie to prysło jak mydlana bańka nieco za połowa książki. Ale o tym za chwilę.

Początkowo trudno określić, kto jest głównym bohaterem powieści. Czy są to członkowie Stu Bliźnich, czy epidemiolog szukający lekarstwa na śmiercionośną bakterie, czy wreszcie lekarz z oddziału ratunkowego, który przypadkowo wplątuje się w sam środek wydarzeń. Ostatecznie to właśnie ów lekarz. Lou Welcome okazuje się być główną postacią w powieści (dopiero po przeczytaniu dowiedziałem się, że to już trzeci tom jego przygód 😉 ) Wraz ze swym przyjacielem wyrusza na konferencję do Atlanty i tam wskutek nieszczęśliwego wypadku wplątuje się w intrygę, której ofiarami stają się przypadkowi ludzie atakowani przez bezlitosną bakterię. Taka konstrukcja książki ma swój urok, bo długo nie wiedziałem, wokół kogo będą się kręcić wydarzenia, a to wzmagało ciekawość. Dodatkowym plusem jest rozpoczynanie każdego rozdziału od fragmentu manifestu założyciela Stu Bliźnich, Lancastera Hilla. Wprowadza to dodatkowy klimat.

Niestety gdzieś za połową, książka znacząco obniża loty, a wydarzenia rozgrywające się w powieści sprawiały, że na mojej twarzy pojawiał się znak zapytania. W trakcie czytania nie powstrzymałem się nawet od komentarza na głos: ojej, ale naciągane. I to jest chyba słowo najlepiej oddające to, co dzieje się w książce, gdy przychodzą rozstrzygające momenty: naciągane. Coś w stylu tanich filmów sensacyjnych klasy B w latach 80-tych, gdy jeden facet naparza na całą armię i wychodzi z tego z jedną małą ranką na policzku. Lubię, gdy fabuła jest dopracowana. Po lekturze każdego kolejnego arcyciekawego thrillera czy kryminału moje wymagania rosną. A tu taki klops. Nie chcę zdradzać, co doprowadziło mnie do takiego odczucia, ale naprawdę historia pozostawia wiele do życzenia. Zwłaszcza po bardzo dobrym i interesującym początku, gdy atmosfera pełna jest tajemniczości i umiejętnie budowanego napięcia. Potem jednak następuje nagły wybuch rozczarowania i umiejętnie budowane napięcie rozpada się w drobny mak. Szkoda.

Podsumowanie: Czy to holik?

Nie, nie, nie. Niestety. „Odporny” to thriller medyczny, który raczej nie zadowoli oczekujących od książki misternie skonstruowanej fabuły, która w momencie kulminacyjnym rzuca na kolana. Po bardzo obiecującym początku powieści i mocno rozbudzonym zaciekawieniu następuje spory zjazd w dół pozostawiający poczucie niedosytu, a nawet rozczarowania. A szkoda, bo można było z tej historii wyciągnąć znacznie więcej. Żałuję również, że moje pierwsze spotkanie z Michaelem Palmerem zakończyło się aż taką porażką, bo pewnie na długo odłożę lekturę kolejnej jego książki. Bo w końcu pierwsze wrażenie jest tylko jedno 😉 I choć moja opinia jest dość jednoznacznie negatywna, to nie chciałbym nikogo zniechęcić – być może właśnie Tobie powieść ta przypadnie jednak do gustu 🙂

Ocena czytoholika: 3 / 5

Masz inne zdanie na temat tej książki? Podziel się nim w komentarzu 🙂

czytoholik

Człowiek wielu zainteresowań, pełen zapału i optymizmu. Prywatnie pasjonat nowych technologii, historii II Wojny Światowej oraz zapalony czytelnik kochający książki. Po godzinach zacięty gracz w squasha i futsal.