Kolekcjoner skór - Jeffery Deaver
Tytuł: Kolekcjoner skór
Kolekcja:
Ocena:
Wydawnictwo:
Liczba stron: 492
Data wydania: 2014
Z tej serii również:
Rozbite okno - Jeffery Deaver8
Pocałunek stali - Jeffery Deaver12
Pogrzebani - Jeffery Deaver13
Szlif - Jeffery Deaver14

Kolekcjoner skór to jedenasta powieść cyklu związanego z niezwykle błyskotliwym kryminalistykiem Lincolnem Rhymem, pracującym jako konsultant dla nowojorskiej policji. Tym razem Rhyme wraz ze swym zespołem staje oko w oko z nie byle jakim przeciwnikiem. Wyzwanie rzuca mu morderca, dla którego inspiracją jest sławna historia innego seryjnego zabójcy, znanego jako Kolekcjoner kości… W ten sposób Jeffery Deaver wraca niejako do korzeni, nawiązuje do pierwszej, i chyba najbardziej znanej, pozycji z cyklu o Rhyme’ie, ze świetną ekranizacją z głównymi rolami Denzela Washingtona i Angeliny Jolie.

W Nowym Jorku na terenie butiku odzieżowego zamordowana zostaje kobieta. Sam fakt, choć tragiczny, nie jest niczym niespotykanym w tym mieście. Jednak nie samo zabójstwo, a jego sposób, budzą strach przed oprawcą i niewymowne współczucie dla ofiary. Morderca uśmiercił kobietę poprzez wykonanie jej tatuażu trucizną, a sam tatuaż jest wiadomością przesłaną dla Lincolna Rhyme’a i Amelii Sachs. Można by rzec nie tylko wiadomością – a wręcz wyzwaniem. Od pierwszego mordu zabójca wyzywa genialnego kryminalistyka do pojedynku. Kto wyjdzie z niego zwycięsko? Przekonaj się czytając Kolekcjonera skór.

Powieść jak to zwykle u Deavera – pełna dynamizmu, nagłych zwrotów akcji, nasycona napięciem, które udziela się czytelnikowi, stopniowo rosnąc, by dać swój efektowny finał pod koniec książki. Czy Kolekcjoner skór dorównuje pierwszej i w mojej ocenie najlepszej powieści z cyklu, czyli Kolekcjonerowi kości? Cóż, według mnie nie. Być może dlatego, że trochę brakuje jej świeżości i choć czyta się ją z zainteresowaniem, to pewne ciągi zdarzeń wydają się być powtarzalne i podobne do poprzednich części serii o Lincolnie Rhyme’ie. Osobnym tematem wydaje się pytanie, czy jest to w ogóle możliwe, by utrzymać bardzo wysoki poziom pisząc jedenaście książek o przygodach jednego bohatera. Deaver i tak jest w tym temacie niezrównany, bo każda z części historii o błyskotliwym kryminalistyku-tetraplegiku jest utrzymana na bardzo dobrym poziomie.

Dodatkowo docenić należy niesamowicie staranne przygotowanie się autora do tematu książki. Choć u Deavera to standard, jednak warto to podkreślić. Niezależnie czy pisze on o tatuażach jak w recenzowanej powieści, czy też o nowych technologiach, sztuczkach iluzjonistycznych, misternie konstruowanych zegarach czy sposobach dostarczania prądu, jak w innych częściach – zawsze jest to majstersztyk pod względem znajomości tematu. Za to ukłony.

Podsumowanie: Czy to holik?

Niekoniecznie. Jest to interesująca i wciągająca lektura, jednak nieco odbiegająca poziomem od najlepszych powieści J. Deavera. Po przeczytaniu finału książki miałem nieodparte wrażenie, że zakończenie jest w tym przypadku aż za mocno przekombinowane, nawet jak na Deavera, który zawsze odwraca wszystko do góry nogami w końcówkach swoich książek. Pomyślałem, że autor tak bardzo chciał zaskoczyć czytelnika, że tym razem nieco przesadził. Ale być może to ja przesadzam, a wynikać to może z faktu, że w ostatnich tygodniach przeczytałem zbyt wiele pozycji tego pisarza i zwyczajnie muszę nieco od niego odpocząć. A jak wynika ze sposobu w jaki zakończył się Kolekcjoner skór, będzie prawdopodobnie do czego wrócić…

Dodatkowo mocno rzucił mi się w oczy pewien fakt. Otóż jest to bodaj już trzecia książka Deavera z tego cyklu, w której czarne charaktery mają jakiś związek z ultraprawicowymi organizacjami terrorystycznymi mającymi ponoć jakieś chrześcijańskie korzenie. Normalnie nie zwróciłbym na to uwagi, ot w każdym środowisku można znaleźć ludzi niezrównoważonych psychicznie lubiących krzywdzić innych. Jednak gdy zdarza się to po raz trzeci w całej serii, a nawet dla rozróżnienia nie ma w cyklu o Rhyme’ie innej organizacji terrorystycznej o podłożu odmiennej religii bądź ideologii, to budzi to we mnie pytanie, czy Deaver nie ma jakiegoś problemu z chrześcijaństwem. Lub czy zbyt dużej odrazy nie budzą w nim prawicowi konserwatyści. Może jestem w błędzie, ale takie zrodziło to we mnie przemyślenia.

Ocena czytoholika: 4 / 5

 

czytoholik

Człowiek wielu zainteresowań, pełen zapału i optymizmu. Prywatnie pasjonat nowych technologii, historii II Wojny Światowej oraz zapalony czytelnik kochający książki. Po godzinach zacięty gracz w squasha i futsal.